Niemiecka prasa poci się, aby nie nazwać rzeczy po imieniu. Zamiast radykałowie muzułmańscy używa terminu "oni", a związki z Państwem Islamskim ukrywane są pod pojęciem chorego psychicznie - nawet gdy ma w domu flagę ISIS czy krzyczy "Allah Akbar" (arab. Bóg jest największy). Zresztą, jak wykazują badania, takich właśnie chorych najłatwiej zwerbować. Szczyt absurdu poprawna Europa osiągnęła po zamachu w okolicach Wurzburga, kiedy afgański uchodźca siekierą zaatakował i ranił podróżujących pociągiem. Niemiecka deputowana Partii Zielonych (a wcześniej minister w rządzie Gerharda Schroedera) była oburzona, dlaczego policjanci zastrzelili napastnika, a nie obezwładnili go!
Jaka jest jedyna skuteczna metoda powstrzymania islamskiego terroryzmu w Europie? Jak najszybciej zablokować napływ tzw. uchodźców z Syrii, a w praktyce arabskich imigrantów, którzy w poszukiwaniu chleba przybywają przede wszystkim z obozów w Turcji. Uff, jak to dobrze, że nie rządzi już w Polsce PO, bo ta otwierała szeroko drzwi tym "onym" - w imię fałszywie rozumianej miłości do nich i kanclerz Merkel. Dziś Polska w tym kontekście jawi się jako oaza spokoju. Tak było w trakcie warszawskiego szczytu NATO i miejmy nadzieję tak też pozostanie podczas rozpoczynających się właśnie Światowych Dni Młodzieży.
Powód tego jest głębszy - nam, Polakom, najbardziej zagraża zupełnie inny terroryzm: nie Państwa Islamskiego, ale państwa nazywającego się Rosja i jej okrutnego władcy Władimira Putina. Dlaczego okrutnego? Wystarczy przypomnieć kilkakrotnie już pacyfikowaną Gruzję, a teraz wschodnią Ukrainę czy zabójstwa niewygodnych polityków i dziennikarzy.
Władimir Putin może wywołać trzecią wojnę światową w dowolnym momencie. Może podjąć decyzję o inwazji na Polskę w ciągu kilku godzin - ostrzega brytyjski generał sir Richard Shirreff, były dowódca NATO w Europie. W swoim raporcie pisze, że wojska Putina są już gotowe do rozpoczęcia inwazji na Europę Wschodnią i nawołuje do pilnego zaangażowania poważnych sił NATO w naszym kraju.
Zobacz: Czy Polska jest bezpieczna na ŚDM? Komentuje Jarosław Zieliński