„Super Express”: – Lipiec znów rozpoczyna się ostrym sporem o polskie sądy. Tym razem Sąd Najwyższy, Sędziowie i I Prezes SN nie chcą przechodzić w stan spoczynku. Ustawa ich do tego zmusza. Sędziowie i opozycja mówią o skandalu i łamaniu konstytucji.
Tadeusz Płużański: – To zdarta płyta i kolejna nudna już śpiewka totalnej opozycji. Z jednej strony postawa ta wynika z chęci atakowania demokratycznie wybranego rządu przez ludzi niemających żadnego pomysłu na konstruktywny program dla Polski. Z drugiej strony chodzi o ochronę jednego z ostatnich przyczółków władzy postkomunistycznego układu, który nie został rozbity i osądzony po 1989 r. Układu, w którym sądy miały kluczowe znaczenie.
– To znaczy?
– Nigdy nie zostały rozliczone. Po 1989 r. wciąż orzekać mogli sędziowie pamiętający czasy stalinowskie, gdy mordowano polskich patriotów, czy sędziowie z czasu stanu wojennego. Po 1989 r. sądy nie zostały oczyszczone, ani nie poddano ich nawet cząstkowej weryfikacji. Dlatego ten krzyk o zamachu na sądy jest dziś obroną tamtego układu.
– Tyle, że art. 183 konstytucji mówi wyraźnie, że kadencja I Prezes Sądu Najwyższego trwa sześć lat. Koniec i kropka. Sytuacja w przypadku Trybunału Konstytucyjnego była do dyskusji. Tu mamy wyraźne naruszenie przepisu konstytucji…
– Ale ja sprzeciwiam się temu, by z konstytucji robić bożka. Nie, to nie jest pan Bóg. Konstytucja z 1997 r. jest fatalna, należy ją wyrzucić do kosza. Po pierwsze – została napisana przez Aleksandra Kwaśniewskiego i towarzyszy po to, by wzmocnić postkomunistyczny układ w Polsce. Po drugie – jest napisana źle, nie służy społeczeństwu. Należy przygotować nową ustawę zasadniczą. Idącą zdecydowanie dalej niż propozycje zawarte w pytaniach prezydenta Andrzeja Dudy. Nowa konstytucja musi odcinać się od PRL i nawiązywać do II RP. A sądy powinny być oczyszczone, ludzie z poprzedniej epoki muszą odejść.