Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Tadeusz Płużański: Niezłomny biskup Baraniak. Uniemożliwił spisek czerwonym faszystom

2020-09-29 15:33

25 września 1953 r. czerwoni faszyści przyszli po bp Antoniego Baraniaka. Dlaczego? Był sekretarzem aresztowanego tego samego dnia prymasa Stefana Wyszyńskiego. Komuniści zamierzali to wykorzystać. Chyba jednak nie spodziewali się, że biskup okaże się aż tak niezłomny. O co chodziło? O skompromitowanie zwierzchnika i wielkiego autorytetu dla polskich katolików i w pokazowym procesie skazanie go na śmierć.

Jak rodzimi bolszewicy zamierzali to zrobić? Świetnie wiedzieli, że ks. prymas sam nic im nie powie, nie przyzna się do absurdalnych zarzutów. Zamierzali wykorzystać do tego jego sekretarza. W tym celu zamknęli arcybiskupa Baraniaka w katowni UB przy ul. Rakowieckiej 37 na warszawskim Mokotowie. Zamknęli i przez trzy lata torturowali. Z protokołów wynika, że był przesłuchiwany 145 razy, nawet przez kilkanaście godzin; ubecy (którzy dziś chcą przywrócenia przywilejów emerytalnych) zrywali mu paznokcie, przetrzymywali przez wiele dni nago w lodowatej, pełnej fekaliów celi (polecam szczególnie wszystkim lewackim obrońcom zwierząt). A biskup Baraniak nic – nie dał się złamać. Zmaltretowany nie obciążył kardynała Wyszyńskiego.

Teraz pytanie za 100 pkt (szkoda, że nie jest zadawane w popularnych teleturniejach): co łączy bp Antoniego Baraniaka z bp Czesławem Kaczmarkiem, ks. Zygmuntem Kaczyńskim, ks. Rudolfem Marszałkiem i ks. Kazimierzem Łuszczyńskim. Odpowiedź: łączą ich wymyślne tortury z rąk ubeckich bestii w katowni przy ul. Rakowieckiej. Dlaczego? Bo wszyscy byli księżmi niezłomnymi.

Ordynariuszowi kieleckiemu czerwoni faszyści zarzucili… faszyzację życia społecznego, szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych oraz Watykanu, nielegalny handel walutami. A naprawdę bp Kaczmarkowi nie mogli darować raportu o pogromie kieleckim, za który obwinił UB i NKWD.

Ks. Zygmunt Kaczyński – przedwojenny redaktor pism społeczno-katolickich, poseł na Sejm II RP według oficjalnej komunistycznej wersji doznał ataku serca, a w rzeczywistości zmarł w skutek tortur.

Ks. Rudolf Marszałek, ps. Opoka – kapelan podziemia antyniemieckiego i antykomunistycznego, oficer Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych zgrupowania Henryka Flamego „Bartka” po rocznych torturach został skazany na śmierć i stracony 10 marca 1948 r.

Podobny los – strzał w tył głowy – spotkał 24 maja 1946 r. ks. Kazimierza Łuszczyńskiego, ps. „Mateusz” – karmelitę z Krakowa, żołnierza NZW i NSZ.

A bp Antoni Baraniak – tak jak bp Czesław Kaczmarek – choć wypuszczony na wolność, odszedł do Domu Ojca przedwcześnie – po bestialstwie miejscowych bolszewików.