Jak rodzimi bolszewicy zamierzali to zrobić? Świetnie wiedzieli, że ks. prymas sam nic im nie powie, nie przyzna się do absurdalnych zarzutów. Zamierzali wykorzystać do tego jego sekretarza. W tym celu zamknęli arcybiskupa Baraniaka w katowni UB przy ul. Rakowieckiej 37 na warszawskim Mokotowie. Zamknęli i przez trzy lata torturowali. Z protokołów wynika, że był przesłuchiwany 145 razy, nawet przez kilkanaście godzin; ubecy (którzy dziś chcą przywrócenia przywilejów emerytalnych) zrywali mu paznokcie, przetrzymywali przez wiele dni nago w lodowatej, pełnej fekaliów celi (polecam szczególnie wszystkim lewackim obrońcom zwierząt). A biskup Baraniak nic – nie dał się złamać. Zmaltretowany nie obciążył kardynała Wyszyńskiego.
Teraz pytanie za 100 pkt (szkoda, że nie jest zadawane w popularnych teleturniejach): co łączy bp Antoniego Baraniaka z bp Czesławem Kaczmarkiem, ks. Zygmuntem Kaczyńskim, ks. Rudolfem Marszałkiem i ks. Kazimierzem Łuszczyńskim. Odpowiedź: łączą ich wymyślne tortury z rąk ubeckich bestii w katowni przy ul. Rakowieckiej. Dlaczego? Bo wszyscy byli księżmi niezłomnymi.
Ordynariuszowi kieleckiemu czerwoni faszyści zarzucili… faszyzację życia społecznego, szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych oraz Watykanu, nielegalny handel walutami. A naprawdę bp Kaczmarkowi nie mogli darować raportu o pogromie kieleckim, za który obwinił UB i NKWD.
Ks. Zygmunt Kaczyński – przedwojenny redaktor pism społeczno-katolickich, poseł na Sejm II RP według oficjalnej komunistycznej wersji doznał ataku serca, a w rzeczywistości zmarł w skutek tortur.
Ks. Rudolf Marszałek, ps. Opoka – kapelan podziemia antyniemieckiego i antykomunistycznego, oficer Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych zgrupowania Henryka Flamego „Bartka” po rocznych torturach został skazany na śmierć i stracony 10 marca 1948 r.
Podobny los – strzał w tył głowy – spotkał 24 maja 1946 r. ks. Kazimierza Łuszczyńskiego, ps. „Mateusz” – karmelitę z Krakowa, żołnierza NZW i NSZ.
A bp Antoni Baraniak – tak jak bp Czesław Kaczmarek – choć wypuszczony na wolność, odszedł do Domu Ojca przedwcześnie – po bestialstwie miejscowych bolszewików.