Mordercy „Inki”
Ponieważ 10 ściągniętych na egzekucję i uzbrojonych w pepesze żołnierzy KBW nie zabiło „Inki” z odległości trzech kroków (strzelali w powietrze), strzelił jej z pistoletu w głowę dowódca plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszek Sawicki z gdańskiego KBW, który miał krzyknąć: „Nie chciała gadzina zdechnąć, trzeba ją dobić”. Był 28 sierpnia 1946 r., gdańskie więzienie przy ul. Kurkowej.
Wcześniej 17-letnia sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady AK Danuta Siedzikówna przeszła brutalne śledztwo. Najważniejszy był Jan Wołkow, który przed wojną skończył podstawówkę, pracował w Warszawie jako parkieciarz oraz odsiadywał kilkuletni wyrok za antypolską działalność komunistyczną. Po wrześniu 1939 r. w kom-partii na Wołyniu, w 1944 r. został zrzucony do Polski jako sowiecki wywiadowca. Wołkow zajmował się walką z „bandytyzmem”, czyli polskim podziemiem niepodległościowym. W październiku 1951 r. dowodził 800-osobową obławą UB i KBW, która zlikwidowała Edwarda Taraszkiewicza, „Żelaznego”. W końcu Wołkowa zwolniono z bezpieki, bo nie opanował czytania i pisania. Zmarł nie niepokojony przez Temidę III RP w styczniu 1999 r. w Warszawie i został pochowany na Cmentarzu Komunalnym Północnym.
Józefa Bika, drugiego po Wołkowie mordercę z gdańskiego WUBP, nawet jego resortowi koledzy uważali za wyjątkową kanalię. W 1968 r. – po zmianie nazwiska na Bukar, a potem Gawerski – uciekł do Szwecji, gdzie przedstawiał się jako ofiara polskiego antysemityzmu. W 2003 r., starając się o wyższą emeryturę, przysłał do IPN list, w którym prosił o wydanie zaświadczenia o pracy w latach 1945–1953 w bezpiece. Wtedy IPN wytoczył Bikowi proces o znęcanie się nad więźniami, który jednak, z powodów proceduralnych, nigdy się nie rozpoczął. Sześć dni po egzekucji „Inki” (zapewne w nagrodę) Bik awansował do centrali MBP w Warszawie.
Na akcie oskarżenia wobec Siedzikówny podpisał się Andrzej Stawicki. Do dziś nie udało się ustalić, kim był. Prawdopodobnie zmienił nazwisko, zniszczył dokumentację i wyjechał za granicę. Proces „Inki”, mimo iż trwał trzy godziny, był jedynie formalnością. Oskarżał mjr Wacław Krzyżanowski, pochowany w 2014 r. z honorami wojskowymi w Koszalinie. Sądowi przewodniczył mjr Adam Gajewski, przedwojenny prawnik (absolwent KUL), później radca prawny Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych w Gdańsku. Razem z nim kpr. Wacław Machola i kpt. Kazimierz Nizio-Narski – w czasie wojny oficer niemieckiej Kriminalpolizei (Kripo), członek Polskojęzycznej Grupy Gestapo powołanej przez Alberta Forstera do germanizacji Pomorza.