Tadeusz Płużański

i

Autor: "Super Express"

Tadeusz Płużański komentuje: "Śmierć wrogom Ojczyzny"

2018-04-14 4:00

Mieczysław Dziemieszkiewicz "Rój" zginął w walce 13 kwietnia 1951 r. we wsi Szyszki. Wraz z Bronisławem Gniazdowskim "Mazurem" próbował przełamać obławę złożoną z ok. 270-osobowej grupy operacyjnej Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do tego funkcjonariuszy UB i MO, wspieranych przez samolot. Ciała zamordowanych komunistyczni oprawcy wystawili na widok publiczny, a zwłoki "Roja" pociągnęli za samochodem. Do dziś nie wiadomo, gdzie pogrzebali "Roja" i "Mazura"

13 kwietnia 2018 r. w Szyszkach, w miejscu ostatniej bitwy Żołnierzy Niezłomnych, w 67. rocznicę komunistycznej zbrodni, odsłonięto pomnik i krzyż.

W listopadzie 1945 r. Sowieci zamordowali jego brata - Romana Dziemieszkiewicza "Pogodę". Wtedy "Rój" poprzysiągł, że do końca będzie walczył z drugim, czerwonym okupantem. Już jako 20-latek decyzją dowódcy NSZ został odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1948 r. w uznaniu wybitnych zdolności dowódczych awansowany do stopnia starszego sierżanta. Dowodził kilkudziesięcioma akcjami przeciw funkcjonariuszom "ludowej" władzy, głównie kom-partii, aparatu terroru, agenturze. Rozbił ubeckie więzienie w Pułtusku (25/26 listopada 1946 r.) i uwolnił 65 przetrzymywanych tam kolegów. Próbował wziąć do niewoli gen. Piotra Jaroszewicza (politruka LWP, późniejszego premiera PRL), którego chciano wymienić na więźniów politycznych z powiatu ciechanowskiego, jednak zasadzka nie powiodła się.

Mieczysław Dziemieszkiewicz nie tylko walczył, ale też edukował. I tak 6 listopada 1949 r. w miejscowości Gołotczyzna nieopodal Ciechanowa zatrzymał pociąg osobowy, jego żołnierze rozdali antykomunistyczne ulotki, a sam dowódca wygłosił do pasażerów antysowieckie przemówienie. Następnie rozstrzelano jadących pociągiem stalinowskich przestępców. Oczywiście komunistyczna propaganda z "Roja" robiła bandytę, krwawego watażkę i pijaka mordującego niewinnych ludzi, a w rzeczywistości zdrajców. Przypisywano mu zbrodnie, których nigdy nie popełnił (jak np. zastrzelenie kilkuletniego dziecka).

"To nie jest mój syn. Nigdy go nie znajdziecie" - mówi matka Dziemieszkiewicza w końcowej sekwencji filmu Jerzego Zaleskiego "Historia Roja". Bo komunistyczne bestie mogły go co najwyżej pozbawić doczesnego życia, fizycznie wyeliminować. Niezłomne przesłanie "Roja" przetrwało, a jego atrakcyjność jest największą zmorą tych, którym nie jest wszystko jedno dogadywać się z komunistami, żeby było tak jak było.