Tadeusz Płużański

i

Autor: "Super Express"

Tadeusz Płużański komentuje: Kiszczak, Jaruzel i Monte Cassino

2018-05-19 4:00

Monte Cassino jest jednym z najchwalebniejszych epizodów w historii polskiego oręża. Żołnierze II Korpusu generała Władysława Andersa zdobyli klasztor, będący w niemieckich rękach twierdzą, która miała być nie do zdobycia.

I była nie do zdobycia aż do polskiego zwycięstwa. Wcześniej bili się tam Brytyjczycy, Amerykanie, Francuzi - doborowe alianckie jednostki nie były w stanie sforsować niemieckich umocnień. Udało się to dopiero naszym rodakom. Biało-czerwony sztandar załopotał na gruzach. Stało się tak zarówno dzięki doskonałemu wyszkoleniu polskich żołnierzy, jak i z powodu tego, że - jak pisał poeta - "po makach szedł żołnierz i ginął, lecz silniejszy od śmierci był gniew". Zaiste polscy patrioci musieli odczuwać gniew - lata wojny, Polska okupowana przez dwóch zbrodniczych przeciwników - hitlerowskie Niemcy i komunistyczną sowiecką Rosję. Rozłąka z rodzinami. Wcześniej większość bohaterów słynnej bitwy przeszła tułaczkę - wywózkę na Wschód, graniczące z cudem uniknięcie katyńskiej zbrodni, potem wędrówka przez Bliski Wschód do Włoch. I tam chwila triumfu pod Monte Cassino. Niedługo potem ci żołnierze, którzy przeżyli, musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Dowiedzieli się, że ich krew, cierpienie, poświęcenie zostały przehandlowane - że zostaliśmy jako kraj i naród sprzedani w sowieckie ręce przez tych, w imieniu których walczyliśmy, których broniliśmy. Zdecydowana większość polskich bohaterów musiała pozostać na obczyźnie. Nawet maskotka oddziału - oswojony niedźwiedź Wojtek - swoich dni dożywał w klatce w ogrodzie zoologicznym. Polscy żołnierze pełnili funkcje barmanów, niewykwalifikowanych robotników, sprzątali ulice. Tak Wielka Brytania dziękowała tym, którzy walczyli o jej wolność i naszą. Na emigracji pozostał też autor poruszającej pieśni "Czerwone maki", Feliks Konarski. Popularni przedwojenni aktorzy - Szczepcio i Tońcio. Irena Bogdańska-Anders, żona generała Władysława Andersa, matka obecnej senator PiS. I sam dowódca polskiego II Korpusu. Generał Władysław Anders działał w strukturach emigracyjnego legalnego państwa. Inny polski dowódca, generał Maczek, pełnił rolę barmana. A oficerowi, który wracał do okupowanej przez Stalina Polski, twierdzącemu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, niezwykle trafnie odparował: - "Krowa nigdy, świnia zawsze". I warto pamiętać, że w czasie, gdy nasi bohaterowie tułali się po świecie, młody Wojtek Jaruzelski i Czesiek Kiszczak w okupowanym państwie za wypłacane przez wroga srebrniki pięli się w górę po czerwonej drabinie wpływów. I dziś, w wyniku weta prezydenta, wciąż mają stopnie generalskie, podobnie jak ci, którzy do Polski wrócić nie mogli. Brak ich degradacji jest hańbą dla niepodległego państwa polskiego.