Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Tadeusz Płużański: Kara dla kłamców

2018-02-03 5:00

Tadeusz Płużański dla Super Expressu: domagam się, aby kłamstwa o "polskich obozach koncentracyjnych", a szerzej polskim (współ)udziale w Holokauście, były karane.

Mój ojciec Tadeusz Płużański na wojnę z Niemcami (a nie z żadnymi nazistami) poszedł jako ochotnik, zgłaszając się do 77. Pułku Piechoty. 20 września 1939 r. został ciężko ranny w bitwie pod Janowem Lubelskim. Od grudnia 1939 r. działał w konspiracji, najpierw w Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, następnie w Tajnej Armii Polskiej pod rozkazami rotmistrza Witolda Pileckiego. 11 listopada 1940 r. ojciec został jednak aresztowany, trafił do niemieckich katowni: Gestapo w alei Szucha, obozu przejściowego w Grudziądzu i w końcu obozu koncentracyjnego Stutthof pod Gdańskiem, zostając numerem 10 525.

We wspomnieniach zatytułowanych "Z otchłani" pisał, że faktycznie był to obóz śmierci. Stutthof działał już od 2 września 1939 r. w celu "ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej" na terenie Pomorza Gdańskiego. Do 9 maja 1945 r. ludobójstwa Niemcy dokonywali też na Żydach. Z ogólnej liczby ok. 120 tys. więźniów nie przeżyła połowa. Wśród ofiar byli katoliccy księża, bo brunatni socjaliści, podobnie jak czerwoni, chcieli zabić człowieka, ale też Boga.

Oprawcy uśmiercali ludzi pracą, potwornymi warunkami żywnościowo-sanitarnymi i cyklonem B. Ojciec przeżył m.in. karną kompanię - 16 więźniów ciągnęło wielki folwarczny wóz wyładowany drewnem; kto upadł, tego dobijano. Przeżył też wielogodzinny apel, kiedy cały obóz stał na mrozie po ucieczce dwóch więźniów. Po czterech latach numer 10 525 spotkał na Lagerstrasse (ulicy obozowej) komendanta Stutthofu. Ten spojrzał na numer więźnia i zdumiony spytał: "Und du lebst noch?" (Ty jeszcze żyjesz?).

Mój dziadek Wacław Płużański, nauczyciel, razem z kierownikami innych warszawskich szkół zorganizował w 1940 r. uroczystości w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Został za to aresztowany, trafił w ręce Niemców na Pawiak, gdzie zmarł z wycieńczenia. Babcia Leokadia, zaangażowana w struktury AK-owskie, w Powstaniu Warszawskim była łączniczką. Brat ojca Włodzimierz za działalność w antyniemieckiej konspiracji został rozstrzelany przez Niemców na rogu ulic Wawelskiej i Grójeckiej w Warszawie 9 listopada 1943 r.

Dlatego osobiście domagam się, aby kłamstwa o "polskich obozach koncentracyjnych", a szerzej polskim (współ)udziale w Holokauście, były karane. Bo Polacy też zostali poddani niemieckiemu planowi ludobójstwa.