Strzałem w tył głowy, między godz. 20.00 i 20.45, polskich bohaterów zamordował pijany kat Mokotowa st. sierż. Aleksander Drej. Prócz niego protokół wykonania kary śmierci podpisali: naczelnik więzienia Alojzy Grabicki, prokurator Arnold Rak, lekarz Kazimierz Jezierski. Ciał nie wydano rodzinom – do dziś nie udało się ich odnaleźć.
Morderców ostatniego zarządu WiN jest więcej. Na karę śmierci siedmiu wyklętych skazał 14 października 1950 r. jeden z najkrwawszych komunistycznych trybunałów śmierci: stołeczny Wojskowy Sąd Rejonowy w składzie: Aleksander Warecki (Warenhaupt), Zbigniew Furtak i Władysław Tryliński.
Przed tym „sądem” komunistyczny prokurator Jerzy Tramer zarzucił Cieplińskiemu i pozostałym zdradę narodu polskiego. Prezes WiN odpowiadał: „przecież już w młodości życie moje Polsce ofiarowałem i dla niej chciałem pracować. Dla mnie sprawa polska była największą świętością”. Potem Ciepliński tłumaczył: „Nie zostały mi dane do wglądu akta sprawy. (...) Protokoły podpisywałem pod przemocą fizyczną, treści większości nie pamiętam, byłem nieprzytomny”.
Ponieważ proces był pokazowy, nagłaśniany przez media, mordercy sądowi robili wszystko, aby te i podobne słowa nie przebiły się do opinii publicznej. Notorycznie przerywali Cieplińskiemu, oskarżali go o prowokacyjne zachowanie. W uzasadnieniu „sąd” napisał: „Przewód sądowy w niniejszej rozprawie wykazuje w całej pełni drogę współpracy z okupantem hitlerowskim sanacyjnego kierownictwa Armii Krajowej i jego zdradziecką oraz wrogą robotę w najcięższym okresie dźwigania się z ruin i zniszczenia odbudowującej się Polski.” Orzecznictwo musiało być zgodne z linią kom-partii PZPR, wyrażoną w głównym organie czerwonej propagandy, „Trybunie Ludu”, która pisała o „zwykłej szajce szpiegów i morderców, którzy działali na rzecz imperialistów, a przede wszystkim na rzecz amerykańskich podżegaczy wojennych”.
16 grudnia 1950 r. Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie, w składzie: Wilhelm Świątkowski – przewodniczący, Alfred Janowski i Leo Hochberg, przy udziale prokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej Feliksa Słomnickiego, na posiedzeniu niejawnym utrzymał wyroki w mocy. Kolejny morderca - Bolesław Bierut decyzją z 20 lutego 1951 r. nie skorzystał z prawa łaski.