Tadeusz Płużański dla "Super Expressu": Sorry Polsko!

2014-03-22 10:51

"Gdyby była wojna, byłabym spokojna (…). Po kanałach z karabinem nie biegałabym. Nie oddałabym ci, Polsko, ani jednej kropli krwi. Tylko nie każ mi wybierać, nie każ walczyć, nie każ ginąć, nie chciej, Polsko, mojej krwi. Lepszy żywy obywatel niż martwy bohater" - śpiewa Maria Peszek w utworze "Sorry Polsko".

Ostatnie sondaże pokazują, że większość Polaków zgadza się z pieśniarką. Około 50 proc. nie poświęciłoby życia za Ojczyznę. Mogłoby to uczynić jedynie kilkanaście proc. A jeszcze w 2008 r. proporcje były całkowicie odmienne: 71 proc. oddałoby życie w obronie niepodległości Polski. Tylko 16 proc. odpowiedziało na to pytanie przecząco.

Wieloletnie już (niestety) rządy Tuska zrobiły swoje. Najczęściej Polacy pytają bowiem: Za jaką Ojczyznę? Przecież nie za Polskę afer, podnoszonych podatków i innych obciążeń. Nie za kraj, z którego wciąż trzeba wyjeżdżać, aby zarobić na chleb. Nie za Polskę, której za chwilę nie będzie stać na żadne emerytury. I właściwie takiemu spadkowi uczuć patriotycznych trudno się dziwić.

Ale to nie jest jedyny powód. Polska dzisiejsza pozbawiona jest autorytetów. Prawdziwe polskie elity zostały wymordowane przez Niemców, a potem Sowietów i zastąpione pseudoelitami internacjonalistycznymi, komunistycznymi. Te niestety, dzięki okrągłemu stołowi, rządzą do dziś. Również fakt, że III RP powstawała stopniowo, ewolucyjnie spowodował niestety, że odzyskana niepodległość nie ma dla Polaków takiej wartości jak ta przedwojenna, wtedy w dużej mierze wywalczona zbrojnie. Coraz więcej Polaków ocenia 1989 r. jako zdradę ich interesów, kontynuację czerwonego PRL-u, dlatego trudno oczekiwać, aby za taki kraj oddawali życie. Przecież już na co dzień nie chcą pracować dla Polski rządzonej przez stare układy.

Czytaj: Tadeusz Płużański: Przed śmiercią Jaruzelskiego

II Rzeczpospolita była zupełnie inna. Zbudowana na pozaborowym entuzjazmie Polaków prężnie się rozwijała w wielu dziedzinach: nauce, kulturze, gospodarce. W ekspresowym tempie kilku lat mała wioska rybacka Gdynia stała się wielotysięcznym miastem. Powstał Centralny Okręg Przemysłowy. Dzisiejszy, odziedziczony w strasznym stanie po komunie przemysł został w dużej części zlikwidowany albo sprzedany obcemu kapitałowi. Podobny los spotkał polskie stocznie, kopalnie, huty, a nawet gazety (teraz czas na szpitale). Konkluzja jest jasna: wtedy się budowało, dziś się zamyka.

Ale przedwojenna polska młodzież chciała się bić, bo była w duchu patriotycznym wychowana. Szkoła uczyła miłości do Ojczyzny od najmłodszych lat. To zaowocowało już podczas wojny polsko-bolszewickiej, a potem II wojny światowej. A III RP? Dziś nie ma wychowania patriotycznego, a zamiast o Żołnierzach Wyklętych nauczyciele są zmuszeni uczyć o egipskich mumiach.

O tych bohaterów walki z Niemcami i Sowietami współczesna Polska również nie dba, nie obejmuje - jak jej przedwojenna poprzedniczka - szczególną opieką finansową i medyczną. Tymczasem komunistyczni oprawcy wciąż dostają dużo wyższe emerytury. Był w 25-letnich już dziejach III RP tylko krótki moment, kiedy mogliśmy poczuć się jak w II RP. To prezydentura śp. Lecha Kaczyńskiego, który pamiętał o polskiej historii, szczególnie narodowych powstaniach, a Wyklętych i ich rodziny nie bał się honorować. Gdyby ten stan trwał, gdyby Polska miała politykę historyczną, więcej byłoby też tych, którzy mogliby poświęcić życie za Ojczyznę. A hasło "Sorry Polsko" byłoby passe.