Wigilia 1947 r. To samo "ŻW" wyrażało niepokój: "Powodują go i szerzą ci, których solą w oku jest postęp społeczny, realizowany przez coraz liczniejsze narody. Szerzą ten niepokój ci, którzy nie mogą pogodzić się z myślą, że ludzie pracy - w innych krajach i w ich własnym kraju - zdecydowani są budować społeczeństwo wolne od wyzysku kapitalistycznego". Komuna nie mogła sobie poradzić z Polakami i broniącymi ich Żołnierzami Wyklętymi.
Wigilia 1953 r. Gazety informowały, że w Stalinogrodzie (Katowicach) pojawiły się pierwsze partie zajęcy ze świeżego odstrzału. W rzeczywistości, jak to w "demoludach", bieda aż piszczała. Brakowało wszystkiego - karpi, śledzi, a nawet choinek, dlatego władza radziła: "aby instytucje wypożyczały od siebie nawzajem choinki, bo przecież nie wszystkie organizują u siebie gwiazdkowe imprezy w tym samym terminie". Pisarz Kazimierz Brandys pisał: "Walka o czystość ideologiczną, walka o Plan, walka o kadry, walka o rozwój rolnictwa - wielkie i trudne momenty decyzji, podejmowanych przez Partię, znajdowały wyraz w świadomości i wyobraźni artysty".
Wigilia 1970 r. Na Gwiazdkę komuna zafundowała społeczeństwu nowe ceny: "Bez nich nie będzie możliwe zwiększenie dostaw masy mięsnej" - tłumaczyła. Robotnicy nie mogli tolerować podwyżek, a "robotnicza" władza - buntu. Komuniści zabili dziesiątki osób, a ponad tysiąc ranili. Społeczeństwo prócz podwyżki cen dostało pod choinkę jeszcze jeden prezent. 20 grudnia I sekretarzem partii został towarzysz Gierek. Odwołany towarzysz Gomułka zwierzył się: "Przyjdzie czas, gdy zapotrzebowanie ludzi na mięso i wszystkie wysokobiałkowe artykuły nasze państwo socjalistyczne będzie mogło zaspokajać w takim stopniu, jak dziś zaspokaja w chleb i inne artykuły spożywcze".
Za życia towarzysza Wiesława (zmarł w 1982 r.) te pobożne (a właściwie bolszewickie) życzenia nigdy się nie spełniły.
Wigilia 1981 r. ZOMO zabiło dziewięciu górników w kopalni Wujek. W kopalni Piast 650 m pod ziemią strajkowało ok. dwóch tysięcy górników. Biskup Janusz Zimniak, któremu junta Jaruzelskiego pozwoliła zjechać na dół, udzielił zbiorowej absolucji. Na wieczerzę każdy dostał kawałek chleba wielkości pudełka zapałek, opłatek, odrobinę cebuli, jabłka i ryby. Konserwę dzielili na 50 osób, do tego łyk coca-coli, tak aby było dwanaście potraw. Zapłakani śpiewali "Bóg się rodzi, moc truchleje". Tych górników komuna nie zabiła, ale okłamała. Po dwóch tygodniach strajku (!), mimo gwarancji bezpieczeństwa, byli aresztowani i represjonowani.
Wigilia 2016 r. Niektórzy wmawiają nam, że w Polsce jest jak w stanie wojennym (lub jeszcze gorzej), ale chyba nikt rozsądny w takie kłamstwa nie uwierzy.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski składa życzenia czytelnikom: "I bardzo proszę, jak najmniej o polityce"