Chrystus dźwigający krzyż stanął przed kościołem Świętego Krzyża 138 lat temu – 2 listopada 1882 r. Ale w jaki sposób legł pod gruzami? 6 września 1944 r. Niemcy wprowadzili do kościoła Świętego Krzyża dwa Goliaty wypełnione materiałami wybuchowymi. Detonacja zniszczyła ok. połowę świątyni, w tym fasadę i ołtarze. I obaliła figurę Chrystusa. Ale – jak relacjonowali Warszawiacy - ręka Zbawiciela nadal wskazywała niebo.
22 października 1944 r. Niemcy wywieźli Chrystusa z Warszawy – chcieli Go przetopić, podobnie jak Mikołaja Kopernika. Obie rzeźby porzucili jednak w przydrożnym rowie, gdzie zostały rozpoznane przez polskich żołnierzy. Poddany renowacji Chrystus ponownie stanął przed kościołem Świętego Krzyża 19 lipca 1945 r.
Dziś Chrystus – ukrzyżowany, zamordowany - patrzy na innych, którzy chcą mordować. Odziany w tęczowe flagi słyszy: „Wypier…”. To pierwsza stacja.
Druga stacja - kościół św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. Ta świątynia również została zniszczona przez Niemców – tym razem w wyniku bombardowania - w drugim tygodniu września 1944 r. Odbudowana w latach 50. XX wieku. Święty Aleksander też słyszy dziś „Wypier…”.
Trzecia stacja – pomnik Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego. Również „ubogacony” symbolami LGBT. Zbyt długo musieliśmy czekać na jego powstanie w Warszawie, aby teraz pozwalać na jego profanacje.
Czwarta stacja. Gdynia. Ulica Świętojańska. „Na drzwiach ponieśli go Świętojańską, naprzeciw glinom, naprzeciw tankom. Chłopcy stoczniowcy, pomścijcie druha, Janek Wiśniewski padł!” Janek Wiśniewski czyli Zbyszek Godlewski, 18-letni chłopak zastrzelony z rozkazu komunistów 17 grudnia 1970 r. na stacji Gdynia-Stocznia.
Dziś Zbyszek Godlewski powtórnie został poniesiony, jak sądzę wbrew swojej woli, kiedy „w ramach proaborcyjnej manifestacji zbezczeszczono pamięć naszych Bohaterów” – czytamy w oświadczeniu NSZZ „Solidarność”.