Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Tadeusz Płużański: Chrystus nie „wypier…”

2020-10-31 6:08

„Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu” - mówił Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czasie słynnej homilii na Placu Zwycięstwa (2 czerwca 1979 r.).

Chrystus dźwigający krzyż stanął przed kościołem Świętego Krzyża 138 lat temu – 2 listopada 1882 r. Ale w jaki sposób legł pod gruzami? 6 września 1944 r. Niemcy wprowadzili do kościoła Świętego Krzyża dwa Goliaty wypełnione materiałami wybuchowymi. Detonacja zniszczyła ok. połowę świątyni, w tym fasadę i ołtarze. I obaliła figurę Chrystusa. Ale – jak relacjonowali Warszawiacy - ręka Zbawiciela nadal wskazywała niebo.

22 października 1944 r. Niemcy wywieźli Chrystusa z Warszawy – chcieli Go przetopić, podobnie jak Mikołaja Kopernika. Obie rzeźby porzucili jednak w przydrożnym rowie, gdzie zostały rozpoznane przez polskich żołnierzy. Poddany renowacji Chrystus ponownie stanął przed kościołem Świętego Krzyża 19 lipca 1945 r.

Dziś Chrystus – ukrzyżowany, zamordowany - patrzy na innych, którzy chcą mordować. Odziany w tęczowe flagi słyszy: „Wypier…”. To pierwsza stacja.

Druga stacja - kościół św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. Ta świątynia również została zniszczona przez Niemców – tym razem w wyniku bombardowania - w drugim tygodniu września 1944 r. Odbudowana w latach 50. XX wieku. Święty Aleksander też słyszy dziś „Wypier…”.

Trzecia stacja – pomnik Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego. Również „ubogacony” symbolami LGBT. Zbyt długo musieliśmy czekać na jego powstanie w Warszawie, aby teraz pozwalać na jego profanacje.

Czwarta stacja. Gdynia. Ulica Świętojańska. „Na drzwiach ponieśli go Świętojańską, naprzeciw glinom, naprzeciw tankom. Chłopcy stoczniowcy, pomścijcie druha, Janek Wiśniewski padł!” Janek Wiśniewski czyli Zbyszek Godlewski, 18-letni chłopak zastrzelony z rozkazu komunistów 17 grudnia 1970 r. na stacji Gdynia-Stocznia.

Dziś Zbyszek Godlewski powtórnie został poniesiony, jak sądzę wbrew swojej woli, kiedy „w ramach proaborcyjnej manifestacji zbezczeszczono pamięć naszych Bohaterów” – czytamy w oświadczeniu NSZZ „Solidarność”.