„Bestie. Nieukarani mordercy Polaków” to historyczny, reporterski akt oskarżenia wobec ludzi, którzy w większości zmarli jako szanowani obywatele, czasem wręcz wskazujący na swoje ofiary, jako na katów. Takich jak Stanisław Supruniuk, sadystyczny morderca akowców, nigdy nie skazany, a jeszcze kilka lat temu odznaczany przez prezydenta Kwaśniewskiego krzyżem Orderu Odrodzenia Polski (potem cofniętym). Ten inteligentny starszy pan dożywający dni w eleganckim mieszkaniu do końca swoich dni przekonywał o zbrodniach reakcji, czyli żołnierzy AK czy NSZ, także tych, których zamordował, lub tych, którzy – jeśli cudem – przeżyli, to w tym czasie mieli problemy z tym, by przetrwać do pierwszego.
Wśród wymienianych przez Płużańskiego bestii znajdziemy kilka znanych nazwisk jak Stefan Michnik czy Helena Wolińska, kilka znanych osobom interesującym się tematem i wiele mało znanych – śledczych czy okrutnych klawiszy z aresztów, do końca życia pozostających bezkarnymi.
Nie można nie wspomnieć o jednej rzeczy. To akt oskarżenia bardzo osobisty. Dzisiejsi obrońcy peerelowskich bestii, nierzadko ich krewni, często dziś bezczelnie pytają: jakie prawo mają młodzi historycy, by osądzać „trudną” przeszłość, „szermować wyrokami”, dlaczego „jątrzą te rany”. Tadeusz Płużański ma do tego prawo wyjątkowe. Jego ojciec był jedną z ofiar bestii, a zarazem polskim bohaterem. W hitlerowskich obozach koncentracyjnych i stalinowskich więzieniach spędził w sumie 13 lat. W 1948 roku w najgłośniejszej ze spraw polskiego podziemia, wraz z rotmistrzem Witoldem Pileckim został skazany na karę śmierci. Po spędzeniu dwóch miesięcy w celi śmierci karę zamieniono mu na dożywocie. Wyszedł w 1956 roku.
Artykuł pochodzi z nowego tygodnika opinii: "to ROBIĆ!"Tygodnik to ROBIĆ! ukazuje się w każdy wtorek jako bezpłatny dodatek do Super Expressu. |