Po aresztowaniu grupy rotmistrza śledztwo i proces nadzorowali: wiceszef MBP gen. Roman Romkowski (Natan Grinszpan-Kikiel) i płk Józef Czaplicki (Izydor Kurc); zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego ppłk Henryk (Hersz) Podlaski. Śledztwo prowadził Józef Różański (Goldberg); łamali żebra, zrywali paznokcie i grozili śmiercią najbliższych, m.in.: Adam Humer, Ludwik Serkowski, Eugeniusz Chimczak, Bronisław Szymański, Marian Krawczyński, Zbigniew Kiszel, Jerzy Kroszel.
15 marca 1948 r. wyrok śmierci na Pileckiego i jego współpracowników wydał - wspierany zakłamanymi tezami oskarżycielskimi prokuratora Czesława Łapińskiego (notorycznego mordercy sądowego) o szpiegostwie i zaprzedaniu się obcym mocarstwom - Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie w składzie: ppłk Jan Hryckowian (przedwojenny prawnik, AK-owiec z Krzyżem Walecznych), kpt. Józef Badecki (też przedwojenny prawnik), kpt. Stefan Nowacki (funkcjonariusz Informacji Wojskowej).
3 maja 1948 r. Najwyższy Sąd Wojskowy (płk Kazimierz Drohomirecki, ppłk Roman Kryże, mjr Leo Hochberg) kary śmierci utrzymał w mocy, czego dopilnował prokurator mjr Rubin Szwajg, który ścigany potem przez Interpol, odnalazł się w Izraelu. Mord w majestacie bezprawia przypieczętował „prezydent” Bierut i kolejny kapuś – jeszcze z Auschwitz - Józef Cyrankiewicz.
25 maja 1948 r., o godz. 21.30 w budynku starej kotłowni więzienia przy ul. Rakowieckiej do Pileckiego jeden strzał oddał kat Mokotowa Piotr Śmietański. Członek Komunistycznej Partii Polski, w Armii Ludowej miał pseudonim Mojżesz. Dowódca plutonu egzekucyjnego, którego nie było. Za zamordowanie ochotnika do Auschwitz zainkasował tysiąc złotych.
Pod protokołem wykonania wyroku śmierci podpisali się także: ksiądz Wincenty Matusiewicz, zastępca naczelnika więzienia Ryszard Mońko, który do końca życia pobierał 9 tys. zł emerytury, oraz lekarz Kazimierz Jezierski, porucznik UB, który wyemigrował potem do USA, a był mężem słynnej piosenkarki Wiery Gran.
Przez Warszawę zwłoki rotmistrza wiózł więzienny grabarz Władysław Turczyński. Potem zrzucił do bezimiennego dołu na „Łączce” i zakopał tak skuteczne, że do dziś nie możemy ich odnaleźć.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj