Tadeusz Cymański

i

Autor: Robert Zalewski Tadeusz Cymański

Tadeusz Cymański: Nie czuję się gorszy od Tuska

2012-09-17 19:42

Szydzący ze mnie sami wystawiają sobie świadectwo - mówi Tadeusz Cymański.

"Super Express": - Dopiero co Solidarna Polska wystawiła pana kandydaturę na premiera, a już ma pan pod górkę. Z różnych stron sceny politycznej słychać docinki "Tadeusz - 1 proc. - Cymański", "Premier z Malborka" itp. Nie lepiej się wycofać?

Tadeusz Cymański: - Liczyłem się z czymś takim, ale ja mam twardą skórę. Szydząc ze mnie, koledzy sami sobie wystawiają świadectwo. Ich docinki są co najmniej nieeleganckie i świadczą o braku klasy. Na szczęście o tym, co naprawdę zasługuje na uwagę, nie będą decydować szydercy, ale obywatele w wyborach.

- Dziwi się pan wesołym nastrojom kolegów? Pana kandydatura to powszechne zaskoczenie.

- Sprawa wcale nie jest wesoła. Nie moja kandydatura jest tu najważniejsza, ale to, co proponujemy jako partia. W sobotę w Kutnie przedstawiliśmy cały pakiet reform naprawy państwa. Może o tym pogadali by ze mną dowcipnisie? Jestem kojarzony z polityką społeczną i zawsze było mi blisko do ludzi pracy. Niestety, cała polska polityka jest dziś zainfekowana liberalizmem gospodarczym i społeczną znieczulicą, nawet na lewicy. Wielokrotnie broniłem też spraw społecznych na łamach "Super Expressu".

- Donald Tusk i Jarosław Kaczyński byli naturalnymi kandydatami na premierów w swych partiach. To prawdziwi polityczni fajterzy, od lat niekwestionowani przywódcy. Ta świadomość pana nie przygnębia?

- Znamy z ostatnich lat przykłady premierów, którzy nie byli przywódcami swych formacji. To Krzaklewski był liderem AWS, a premierem został Buzek. Podobnie było w 2005 roku, gdy na szefa rządu mianowano Marcinkiewicza, a liderem PiS był przecież Kaczyński. Nie czuję się gorszy ani od Tuska, ani od Kaczyńskiego. Mam bogate doświadczenie polityczne i nie tylko. Wiele lat przepracowałem w banku, potem byłem burmistrzem, działałem w samorządzie...

- Największym skarbem waszej partii jest jednak Ludwik Dorn. To weteran polskiej polityki, były szef MSWiA. Dziś z pana powodu może czuć się niedoceniony.

- Zachowam wewnętrzny spokój, bo nie kieruje mną pęd do kariery. Zmieniałem ugrupowania polityczne, ale poglądy miałem zawsze te same. Nigdy nie wyciągałem ręki po zaszczyty ani funkcje. Teraz też tak było i kandydatura ta została mi zaproponowana. Koledzy uznali, że moja osoba uwiarygadnia społeczny program Solidarnej Polski.

- Tak sobie rozmawiamy i niestety nie rozpoznaję dawnego Tadeusza Cymańskiego. Z dystansem i ironią do bieżących walk politycznych... Teraz będą pana kojarzyć raczej z nadmiernymi ambicjami.

- To prawda, że samo słowo "premier" dodaje powagi, ale gwarantuję panu, że nie straciłem poczucia humoru i nie zamierzam zmieniać swojej osobowości. Gdy jednak rozmawiamy o problemach dotyczących samej istoty naszej działalności jako polityków, to nie ma miejsca na przyśpiewki czy żarty. Gdyby było inaczej, tobym się zatrudnił w branży rozrywkowej.

Tadeusz Cymański

Poseł Solidarnej Polski

Nasi Partnerzy polecają