Ta komisja raczej nie powstanie

2009-10-24 11:15

Afera hazardowa to nie tylko incydent z Chlebowskim - twierdzi Tomasz Nałęcz. Zbigniew Wassermann uważa, że Platforma upierając się przy swoim przewodniczącym, łamie demokratyczne standardy

"Super Express": - Komisja ds. afery Rywina, której pan przewodniczył, ściągała Polaków przed telewizory niczym filmowy hit. Pozostałe komisje kojarzyły się już z niezrozumiałym nudziarstwem. Czy ta komisja ma szansę zaintrygować Polaków?

Tomasz Nałęcz: - Jeśli będzie podążała tropem bezlitosnego odsłaniania godnych potępienia działań lobbystycznych w całym Sejmie - we wszystkich partiach i we wszystkich latach - ma taką szansę, gdyż byłaby to pasjonująca relacja. Ale jeżeli będzie awanturą, w której chroni się za wszelką cenę swoich posłów, a atakuje konkurencję - stanie się niesmacznym spektaklem, od którego ludzie się odwrócą.

- Załóżmy, że członkowie komisji będą dociekać prawdy, abstrahując od zobowiązań partyjnych i związków koleżeńskich. Jaką metodologię powinni przyjąć?

- Przede wszystkim nie wolno im - czego chcą SLD i PiS - ograniczać sprawy tylko do incydentu związanego ze Zbigniewem Chlebowskim. Przecież we wcześniejszych legislacjach robili to inni posłowie. Ten zgniły, interesowny lobbing w Sejmie trzeba ujawnić, opisać i publicznie napiętnować. Jednak gdy widzę, jak SLD i PiS ciskają gromy w Chlebowskiego, jednocześnie chroniąc w głębokim cieniu swoich lobbystów - czarno widzę przyszłość komisji.

- Platforma chce, żeby komisji przewodniczył przedstawiciel jej partii...

- Wystarczy przeczytać ustawę o komisji śledczej. Wymaga ona, żeby komisja odzwierciedlała układ w parlamencie - kluby delegują posłów stosownie do swojej wielkości. Z tego w oczywisty sposób wynika, że do przewodniczenia komisji ma prawo największy klub.

- Przepraszam, jeśli to będzie niesmaczne porównanie. Czy to nie jest tak, jakby w Norymberdze III Rzeszę mieli sądzić dowódcy Wehrmachtu?

- Takim porównaniem można wszystko wywrócić. To fałszywe założenie, że poseł koalicyjny będzie w wyjaśnianiu sprawy tendencyjny, a poseł opozycji będzie obiektywny. Przecież opozycja jest nie mniej niż koalicja rządowa zainteresowana - gdy tylko puszczą hamulce - w tendencyjnym prowadzeniu sprawy, żeby za wszelką cenę udowodnić winę drugiej stronie.

- Czy może pan podać nazwiska polityków, którym rzetelnie pracująca komisja może udowodnić przestępstwo? Chlebowski, Schetyna, Drzewiecki?

- "Przestępstwo" - nie zgadzam się z takim nazewnictwem. Ustawodawca tak pomyślał komisję śledczą, żeby ona nie wyręczała prokuratury, tylko żeby obnażała i piętnowała zachowania, które nie podlegają działaniom prokuratury, a jednak infekują i degenerują życie publiczne. Jeżeli chodzi o płaszczyznę etyczną, polityczną, było to ogromne świństwo.

- Idealny skład komisji według pana?

- Widziałbym w niej panów Dorna i Borowskiego. Tyle tylko, że oni nie mogą w niej zasiadać, bo nie są przedstawicielami klubów.

- Jak długo komisja powinna działać?

- Góra cztery miesiące.

- Ale przy pana propozycji, aby zajęła się nie tylko ustawą hazardową za rządów PO, ale też wcześniejszymi latami, chyba nie jest to możliwe?

- Absolutnie nie! Sprawa wcale nie jest aż tak skomplikowana, i wcale nie trzeba przesłuchiwać - jak szydzą posłowie SLD i PiS - kilkuset osób. Wystarczy przesłuchać parędziesiąt i starannie przebadać dokumentację.

- Czy komisja hazardowa w ogóle powstanie?

- Nie ukrywam, że chociaż dostrzegam szansę na jej powodzenie, to jednak biorąc pod uwagę zacietrzewienie, które coraz bardziej w tej kwestii dominuje, jestem pesymistą - 1 do 10.

Tomasz Nałęcz

Historyk, polityk lewicy, przewodniczył sejmowej komisji badającej "aferę Rywina"

Opozycja chce przewodniczącego

W kwestii komisji śledczej niepokoi mnie kilka spraw. Po pierwsze, wyjątkowo długa procedura jej powoływania.

Po drugie, rządząca koalicja nie chce w żaden sposób zastosować się do reguł demokratycznej kontroli, która wskazuje na to, że najlepiej kontrolę sprawuje opozycja.

To nie jest kontrola nieograniczona, bo ustępstwo na rzecz przewodniczącego z opozycji będzie gwarantowane większością członków koalicji w komisji. Oni tak naprawdę każdą uchwałę, każdy wniosek mogą przegłosować, jeśli będą chcieli - bo jest ich po prostu więcej. Czego więc się boją?

Kwestia trzecia: zakres prac. Przecież ta komisja ma zweryfikować dwa poglądy na tę sprawę: jeden wyrażany przez premiera Tuska - że aferę mamy dlatego, że CBA motywowane politycznie dopuściło się pewnego zamachu na rządzących. Z drugiej strony mamy wersję Mariusza Kamińskiego, który twierdzi, że rząd dokonał nielegalnych prowokacji na nim w odwecie za ujawnienie afery. To jest - upraszczając sprawę - główny cel komisji: udowodnić, gdzie jest prawda. Nie czyj pogląd jest słuszny, tylko gdzie jest prawda. Tego nie można inaczej weryfikować, jak tylko we wspólnym działaniu prokuratury i sejmowej komisji.

Moim zdaniem zakres prac komisji powinien obejmować również rzecz o kapitalnym znaczeniu - przeciek z Kancelarii Premiera. Tego nie można lekceważyć, prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Dlatego że kalendarz wydarzeń i sposób zachowywania się głównych aktorów tej afery jednoznacznie wskazuje, że oni byli ostrzeżeni: wiedzieli, że są monitorowani przez CBA.

Kolejna kwestia: trudno w tym kontekście nie badać legalności działań prokuratury wobec Mariusza Kamińskiego. Związek tych zdarzeń z samą aferą i wiarygodnością twierdzeń jednej czy drugiej strony jest ścisły.

Mamy także do czynienia z działaniami, które mogą mieć charakter utrudniania postępowania, przykrywania tej sprawy, czyli chęci uniemożliwienia ukazania jej wątku prawno-karnego, który jest przecież ważniejszy od wątku politycznego.

Jeśli pojawią się związki tej afery z wcześniejszymi wydarzeniami, to absolutnie jestem za tym, aby do nich wrócić. Ale to stwarza niebezpieczeństwo, że większość rządząca nie będzie chciała koncentrować się na bieżących wydarzeniach. Wątki poprzednich rządów najlepiej byłoby rozpatrzeć po zamknięciu okresu rządów PO - przecież prawo na to pozwala. Najważniejsze jest to, aby komisji udało się dotrzeć nie tylko do mechanizmów potężnej i bardzo groźnej patologii, ale też ukazanie osób winnych tego stanu rzeczy.

Zbigniew Wassermann

Poseł PiS, b. koordynator ds. służb specjalnych, b. wiceprzewodniczący komisji śledczej w sprawie PKN Orlen

Nasi Partnerzy polecają