O sprawie poinformowała Wirtualna Polska. Do polowania miało dojść w Mirakowie pod Toruniem, gdzie znajduje się wylęgarnia bażantów należąca do Polskiego Związku Łowieckiego. Świadek zdarzenia miał przyznać, że łącznie zabito ponad 400 bażantów.
Polski Związek Łowiecki potwierdził tvn24.pl, że istotnie takie polowanie miało miejsce. Rzeczniczka PZŁ, Diana Piotrowska przyznała: - W prywatnym polowaniu, które odbywało się 11 lutego w Ośrodku Hodowli Zwierzyny "Grodno", brali udział między innymi minister środowiska profesor Jan Szyszko jako osoba prywatna i łowczy krajowy Lech Bloch. Faktura za to polowanie została wystawiona na osobę fizyczną. Ze względu na tajemnicę handlową nie mogę ujawnić tożsamości odbiorcy faktury ani liczby bażantów przeznaczonych do odstrzału, stanowiących przedmiot umowy między stronami.
Rzeczniczka broniła tego wydarzenia mówiąc: - Metoda polowania polegająca na uprzednim uwolnieniu z klatek bażantów wyhodowanych w naszych gospodarstwach, a następnie poddaniu ich odstrzałowi, nie jest zabroniona przez prawo łowieckie. Nie zakazuje jej też Zbiór Zasad Etyki i Tradycji Łowieckich. Wybór polowania pomiędzy ptakami z populacji dziko żyjących, a pochodzących z hodowli, nieuregulowane prawem łowieckim czy zasadami etycznymi, pozostają w gestii samego myśliwego. Choć polowanie miało charakter prywatny, to i minister, i łowczy krajowy są osobami publicznymi. Zapewniam, że nie dopuściliby się przekroczenia prawa na polowaniu.
Zobacz także: Marszałek Kuchciński chce ukarać posłów PO! Ile mogą zapłacić?