Zwierzęta pochodziły z Ośrodka Hodowli Zwierzyny w Grodnie. Podczas polowania z klatek wypuszczono 500 bażantów. Ptaki nigdy nie latały, więc pierwszy wylot dla większości z nich był zarazem ostatnim. Wśród myśliwych byli minister Szyszko oraz szef Polskiego Związku Łowieckiego Lech Bloch (65 l.). - Minister Szyszko pobił rekord. 400 bażantów to 25-30 myśliwych strzela. A oni to w 11 osób zrobili. A poza tym słono za to zapłacili. Z tego, co wiem, około 160 zł za bażanta - opowiada Jacek M. (55 l.), były naganiacz na polowaniach. - Wszyscy byli zadowoleni i uśmiechnięci, że tak dobrze im idzie. Ustrzelili naprawdę sporą liczbę ptaków - relacjonuje Mariusz S., który był naganiaczem podczas polowania. Za prawie 10 godzin pracy przy polowaniu z ministrem Szyszko dostał 60 zł.
- To nie było polowanie - mówi mecenas dr Miłosz Kościelniak-Marszał, członek Polskiego Związku Łowieckiego. - To raczej przypomina rzeź. Związek powinien wszcząć postępowanie - zwraca uwagę mecenas. Wiadomo jednak, że to się nie stanie. - Metoda polowania polegająca na uwolnieniu z klatek bażantów wyhodowanych w naszych gospodarstwach, a następnie poddanie ich odstrzałowi nie jest zabroniona przez prawo łowieckie. Nie zakazuje jej też Zbiór zasad etyki i tradycji łowieckich - mówi Diana Piotrowska, rzeczniczka Polskiego Związku Łowieckiego.
Zobacz także: Chcą USUNĄĆ Korwin-Mikkego z europarlamentu! Petycję podpisały już tysiące osób!