Odejście Szymczyka
Informację o odejściu Jarosława Szymczyka jako pierwsze podało Radio Zet. Jarosław Szymczyk miał to potwierdzić na dwugodzinnej telekonferencji m.in. z komendantami wojewódzkimi i ich zastępcami z całej Polski. Według ustaleń dziennikarzy stacji, mężczyzna ma urzędować na stanowisku komendanta głównego do końca tygodnia, a potem pozostanie w decyzji kadrowej i to szef MSWiA zdecyduje, kiedy odejdzie na emeryturę.
Według informacji przekazanych przez posła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę, generał Szymczyk "dostał na odejście podwyżkę dodatku służbowego" w wysokości 6 tys. złotych. Jego emerytura ma wynosić aż 21 tys. złotych.
Na razie nie wiadomo, kto zastąpi Szymczyka na stanowisku komendanta głównego policji.
Wybuch w KGP
Jarosław Szymczyk stał się bohaterem afery związanej z granatnikiem, który miał dostać od Ukrainy. W swoim gabinecie doprowadził do jego wybuchu, uszkadzając budynek. Nie spotkały go jednak żadne konsekwencje, mimo głosów, że powinien zostać odwołany ze swojej funkcji, którą sprawował od 2016 roku. Sprawa odbiła się głośnym echem, a na komendanta spadła fala krytyki. W książce Zbigniewa Parafianowicza „Polska na wojnie” sytuację opisywał anonimowo jeden z ówczesnych ministrów. - W połowie grudnia Szymczyk odpalił u siebie w gabinecie granatnik. To była broń, którą dostał w prezencie od Ukraińców. A Ukraińcy dostali ją chyba od Niemców. Żałośnie tłumaczył później, że to miał być głośnik. Mariusz Kamiński go bronił. Bo co miał innego robić? Szymczyk nie był w tym wszystkim najważniejszy. Niestety stał się obiektem pogardy na Ukrainie. I to nawet nie dlatego, że odpalił ten granatnik. Oni by to zrozumieli. Gorsze było tłumaczenie. Kreowanie się na ofiarę zamachu - czytamy.
W poniższej galerii zobaczysz, jak wyglądała komenda policji po wystrzale granatnika:
Nowe fakty
RMF FM dotarło właśnie do nowych informacji w sprawie incydentu w Komendzie Głównej Policji z grudnia zeszłego roku. Jak się okazuje, trzy granatniki i alkohol zabezpieczyli śledczy w gabinecie generała Jarosława Szymczyka po eksplozji w tym pomieszczeniu! - Do tej pory mowa była o dwóch granatnikach, które z Ukrainy przywiózł komendant Jarosław Szymczyk. W śledztwie wyjaśniane jest, skąd w jego gabinecie znalazł się trzeci granatnik. Jedna z wersji mówi, że to pamiątka po poprzedniej wizycie w Ukrainie, do której miało dojść w połowie zeszłego roku. Wtedy szef policji miał dostać pustą tubę pomalowaną w kwiaty jako prezent - czytamy.
Czy alkohol mógł mieć wpływ na zdarzenie? - Trzy butelki alkoholu znaleziono w pobliżu granatnika, który wystrzelił. Śledczy wyjaśniali, czy ktoś przed incydentem mógł pić alkohol. Z informacji, które uzyskał reporter RMF FM, wynika, że butelki były zamknięte i były prezentem od Ukraińców - wyjaśnia RMF FM.
Według ustaleń granat nie został wystrzelony w podłogę, a w sufit. Dokonał dużych szkód w gabinecie jednego z naczelników powyżej pokoju komendanta. Zniszczył krzesło i biurko, a potem z niewiadomych powodów nie przebił kolejnego sufitu, wpadł do szafy i nie eksplodował.
Reakcja prokuratury i Szymczyka
- Postępowanie obejmuje szereg wątków, ale dobro postępowania nie pozwala na podanie bardziej szczegółowych informacji - tak Prokuratura Regionalna w Warszawie odpowiedziała na pytania RMF FM o nowe informacje dotyczące incydentu z granatnikiem w gabinecie Jarosława Szymczyka. Śledztwo wciąż jest prowadzone w sprawie, co oznacza, że po 12 miesiącach nikt nie usłyszał zarzutów.
Nowych informacji ws. incydentu w swoim gabinecie nie zamierza komentować generał Jarosław Szymczyk. Jak stwierdził, jest związany tajemnicą prowadzonego wciąż postępowania.