Wszyscy pamiętamy atmosferę, w jakiej doszło do obniżenia pensji posłów w 2018 roku. - Jeśli ktoś nie poprze rozwiązań dotyczących obniżenia pensji polityków, to straci szansę na miejsce na liście wyborczej – mówił w kwietniu dwa lata temu Jarosław Kaczyński zapowiadając obniżenie o 20 proc. uposażeń parlamentarzystów, co było pokłosiem afery z nagrodami przyznanymi ministrom w czasach rządu Szydło. Tak też się stało, uposażenia zostały uszczuplone. Jednak temat podwyżek właśnie wraca. Kilka dni temu pojawiła się informacja, że posłowie z PiS mieli namawiać kolegów z opozycji, aby to oni złożyli wniosek o cofnięcie obniżek poselskich wynagrodzeń WIĘCEJ O TYM TUTAJ. A w czwartek nad sprawą pochylił się Dziennik Gazeta Prawna. W dzienniku czytamy, że chodzi teraz nie tylko o przywrócenie stanu sprzed obniżki wynagrodzeń w 2018, ale: - Mówi się o wprowadzeniu wskaźnika warunkującego wysokości pensji parlamentarzystów - czytamy w gazecie. Osoba znająca kulisy sprawy powiedział DGP: - Pytanie na jakiej kwocie PiS zamierza się zatrzymać. Mowa jest np. o trzykrotności średniego wynagrodzenia, czyli ok. 15 tys. Inny rozmówca gazety słyszał natomiast, że wynagrodzenia parlamentarzystów mogłyby być pochodnymi wynagrodzeń sędziów pracujących w Sądzie Najwyższym.
CZYTAJ: TAJNY plan Kaczyńskiego. Szykuje się rewolucja?! Tego jeszcze nie było
Jak donosi "DGP" osoba z kręgu polityków Zjednoczonej Prawicy podała, iż w zakulisowych rozmowach niemal wszyscy z opozycji są za planowanym rozwiązaniem. Jednak może być też tak, że w piątek żaden projekt dotyczący pomysłu podwyżek nie zostanie przedstawiony.
CZYTAJ: Jasnowidz Jackowski poważnie zaniepokojony! Mówi, co będzie z Polską [WIDEO]