O tym, że Beata Szydło w Prawie i Sprawiedliwości ma wielkie znaczenie, nie trzeba nikogo przekonywać. Nazwisko byłej premier zaczęło krążyć w kuluarach po wyborach, gdy okazało się, że świetne wyniki osiągnęły koalicyjne dla PiS formacje - Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Porozumienie Jarosława Gowina. Pojawiły się informacje o tym, że jest w PiS jakaś tajemnicza frakcja Beaty Szydło, z którą sprzymierzyli się m.in. Ziobro i Mariusz Kamiński. Mało tego, podobno grupa Szydło ma mieć swojego kandydata na szefa rządu - Mariusza Błaszczaka! Do tych nieprzyjemnych dla PiS doniesień odniósł się Radosław Fogiel. Stanowczo stwierdził, że "frakcja Szydło" to plotka. - Dzwonili do mnie dziennikarze z pytaniem, czy to prawda, że Zbigniew Ziobro wychodził, trzaskając drzwiami. Absolutnie nie. Rozumiem, że część polityków i dziennikarzy jest w takim rozpędzie kampanijnym, że skończyła się kampania i trzeba szukać sobie nowych tematów - powiedział współpracownik Kaczyńskiego w Polsat News. Trzeba przyznać, że tym stwierdzeniem Szydło została sprowadzona na ziemię, bo teraz, nawet jeśli rzeczywiście ma swoją frakcję, to trudno jej będzie zbudować coś większego. Tym bardziej, jeśli żadnej swojej grupy nie ma...
Polecany artykuł: