Szydło zjadła śniadanie z wyborcami, Wałęsa RUJNUJE Schetynę. Zaskakujący finisz kampanii!

- Zastanawiam się, dlaczego (...) naród odbiera was tak jak odbiera. Wiecie dlaczego? (…) Od jakiegoś czasu mnie nie słuchacie (…) Daliście się wciągnąć na pola niewygodne, na aborcję, na podważanie konkordatu - pouczał Wałęsa. A potem było już tylko gorzej.

- Wybaczyłem szefowi Solidarności Walczącej, bo po chrześcijańsku należy to zrobić, a co oni z niego robią? Bohatera. A on w środku stanu wojennego (…), kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów! - grzmiał.

- "W środku stanu wojennego" to bohater zakładał Solidarność Walczącą a antybohater pisał zdradziecki list „kaprala do generała” - skomentował przemówienie historyk IPN prof. Sławomir Cenckiewicz (48 l.), odnosząc się do listu Wałęsy do Wojciecha Jaruzelskiego (+ 91 l.).

ZOBACZ TEŻ: Gdzie naprawdę są teczki Wałęsy? Ekspert wyjaśnia

- To przemówienie to jak prezent dla PiS. Wałęsa stał się obciążeniem dla Koalicji. Dziwię się, że dopuszczono go do mikrofonu. Ale może opozycja sięgnęła po niego już z desperacji? - zastanawia się prof. Kazimierz Kik (72 l.), politolog.

PiS zaś na ostatniej prostej kampanii postanowiło skorzystać ze zwycięskiej twarzy eurowyborów. Na scenę mocno wkroczyła była premier, Beata Szydło, która objechała Polskę, by rozmawiać z ludźmi. Dziś spotkała się z wielodzietną rodziną w woj. Świętokrzyskiem. Szydło została zaproszona na śniadanie. Partia wierzy, że włączenie jej do kampanii, przyniesie sukces.