Chociaż wielka nawałnica przeszła przez część Polski w weekend, to premier Szydło dopiero we wtorek po południu pojawia się na zniszczonych terenach. Najpierw pojechała do wsi Rytel, która najbardziej ucierpiała. Wraz z nią przybyli tam także minister obrony narodowej Antoni Macierewicz (spotkał się z żołnierzami pracującymi przy usuwaniu skutków nawałnic) i szef ministerstwa środowiska Jan Szyszko. Później Beata Szydło pojawiła się w Czyczkowach, gdzie późnym wieczorem odbyła się konferencja prasowa. Szydło zapewniła, że wszelkie służby będą pracować na zniszczonych terenach, tak długo jak będzie trzeba. - Jesteśmy przygotowani do tego, żeby zwiększyć siły, jeżeli będzie to potrzebne, ale po rozmowie w sztabie mamy informacje, że w tej chwili nie ma takiej potrzeby. Dodała, że do pomocy szykują się też strażacy z innych województw, którzy pomogą poszkodowanym.
Szefowa rządu mówiła też o potrzebie szacowania strat: - Dzisiaj rano w czasie spotkania z ministrami ustaliłam, że minister infrastruktury w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych przygotują odpowiednie rozporządzenia, żeby w szacowanie strat włączyć nadzór budowlany, aby przyspieszyć ten proces. Staramy się szukać takich rozwiązań, które maksymalnie skrócą te procedury i ten czas, kiedy są szacowane straty, przygotowywane wnioski - przyznała.
Beata Szydło odniosła się też do sprawy klęski żywiołowej. Powiedziała, że wojewoda stwierdził, iż nie ma potrzeby wprowadzać stanu klęski żywiołowej: - Rozmawialiśmy na ten temat na posiedzeniu sztabu. Stan klęski żywiołowej jest ogłaszany na wniosek wojewody. Pan wojewoda stwierdził, że w tej chwili uważa, że nie ma takiej potrzeby - podkreśliła Szydło.
Zobacz: Prognoza pogody na 16 sierpnia: UWAGA na gwałtowne burze! [GDZIE JEST BURZA]
Sprawdź: Potężne nawałnice nad Polską. Są zabici i ranni
Przeczytaj: Rząd rusza na pomoc poszkodowanym. Opozycja oburzona zwlekaniem