Dodatki na dzieci to sztandarowy pomysł PiS, który przechylić ma szalę wyborczego zwycięstwa. Takie pieniądze z pewnością działają na wyobraźnię rodziców. PiS zamierza być hojny. 500 zł przyznane byłoby na każde dziecko, zaczynając od drugiego. Rodzina z dwójką dzieci otrzymywać ma 500 zł, z trójką dzieci 1000 zł, z czwórką 1500 zł każdego miesiąca, maksymalnie do osiągnięcia przez nie 24. roku życia. Dodatek już od pierwszego dziecka miałby być przyznawany rodzinom w trudnej sytuacji materialnej. Szacowany koszt propozycji to 22 mld zł. W zwycięstwie PiS ma też pomóc obietnica podniesienia kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł oraz przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego.
Eksperci są jednak sceptyczni, czy te obietnice uda się zrealizować. - Pani Beata Szydło nieprecyzyjnie wskazuje źródła ich finansowania. Nie da się ich wprowadzić bez drastycznego pogorszenia stanu finansów państwa - wyjaśnia prof. Stanisław Gomułka (75 l.), były wiceminister finansów.
Platforma nie zamierza przyglądać się biernie festiwalowi obietnic PiS. - Mamy bardzo dużo pomysłów. Idziemy w stronę obniżania podatków i wsparcia dla młodych ludzi - mówi w rozmowie z "Super Expressem" rzecznik rządu Cezary Tomczyk (31 l.). Jak informuje "Gazeta Wyborcza", jednym z nich jest zwolnienie z odprowadzania podatku dochodowego (PIT) osób, które nie ukończyły 30. roku życia. Miałoby to objąć prawie 5,5 mln młodych i kosztować około 2 mld zł. Pracujący mogliby na tym zyskać nawet kilkaset zł miesięcznie. Wczoraj w Sejmie złożony został projekt ustawy o pomocy dla osób mających kredyty we frankach. Zakłada on przewalutowanie na złotówki na korzystnych warunkach. Taka pomoc dotyczyłaby osób posiadających po jednym mieszkaniu o pow. do 75 mkw. i jednym domu jednorodzinnym do 100 mkw. powierzchni. Tego ograniczenia nie będzie, jeżeli kredytobiorca wychowuje troje lub więcej dzieci. Szacuje się, że obejmie to 12 proc. wszystkich zadłużonych (ok. 59 tys. osób).
- Presję przed wyborami widać jak na dłoni. Jest ona o tyle niebezpieczna, że rządzący mogą niesprawiedliwie potraktować inne grupy społeczne. Czemu akurat młodzi, a nie osoby z niskimi dochodami mają być uprzywilejowani? Co na taki pomysł powie emeryt ze świadczeniem 1300 zł? - mówi ekonomista prof. Ryszard Bugaj (71 l.).
Zobacz też: Kukiz POJECHAŁ po Justynie Dobrosz-Oracz i porównał ją do nazistów!