- Od początku nie zależało jej na sztabie. Mówiła, że dla niej możemy przestać istnieć. Magda wiecznie strzelała fochy, udawała gwiazdkę w terenie, komicznie się zachowywała - wylicza nam jej sztabowiec i wspomina wizytę Magdaleny Ogórek we Wronkach na pokazie strongmanów. Kandydatka ubrana w białą sukienkę i płaszcz "dźwigała" tam 50-kilogramowe rusztowanie. - To była parodia. Nie słuchała naszych rad w sprawie ubioru tego dnia. Wyglądała z tym ciężarem komicznie - dodaje sztabowiec i wskazuje także na przejażdżkę kandydatki na potężnym motorze. - Kolejna tragedia. Mogła założyć dżinsy, a nie wsiadać w sukience i płaszczu na harleya! - opowiada inny polityk.
Inne wtopy Ogórek? Paradowanie w sukience przypominającej halkę na pokazie mody u przyjaciółki Joanny Przetakiewicz (48 l.). - Dopiero na drugi dzień dowiedzieliśmy się o tym z "Super Expressu"! To był dla nas szok, że nas o tym nie poinformowała. Wstyd i kompromitacja na całej linii - mówi nam nasz rozmówca. Przywołuje też jej przedłużającą się wizytę w Gdańsku. - Kiedy dowiedziała się, że ma zostać tam dłużej, wściekła się i zaczęła robić awanturę. Tamtejsi działacze byli zniesmaczeni jej zachowaniem - opowiada.
Zobacz też: Nowy sondaż. Duda UCIEKA Komorowskiemu!
Magdalena Ogórek odwoływała też wizyty w ostatniej chwili, np. w Skierniewicach. - Miller miał już jej naprawdę dość. Oboje spotkali się miesiąc przed wyborami i premier powiedział jej, że z niej rezygnuje, wycofuje poparcie. Wszystko trwało kilka minut. Sztab jednak go przekonał, że musimy dotrwać z nią do końca kampanii - mówi nam polityk SLD. Chcieliśmy zapytać Magdalenę Ogórek o przebieg kampanii, ale nie odbierała od nas wczoraj telefonu ani nie odpisywała na SMS-y. Na jednym z portali społecznościowych podziękowała za to raz jeszcze wyborcom. - Każdy głos, który złożył się na wynik 2,4 proc., jest dla mnie bardzo ważny - napisała. Przypomnijmy, że SLD wydał na kampanię Ogórek milion złotych. M.in. z partyjnej subwencji, na którą składają się podatnicy.