To nie mieści się w głowie! Szpital Praski nie przyjął krwi pacjenta do specjalistycznego badania toksykologicznego. Zażądał od kierowcy karetki, który ją przywiózł z Wojskowego Instytutu Medycznego, zapłaty za badanie z góry, w gotówce! Załoga karetki straciła kilkadziesiąt cennych minut. Mężczyzna, od którego pobrano krew, był w stanie ciężkim po wypadku, ale nie doczekał się wyników badań. Zmarł. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że opóźnienie miało bezpośredni wpływ na śmierć chorego. Ale przez formalności obowiązujące w Szpitalu Praskim stracono cenny czas!
- Szpital WIM miał do wyboru trzy możliwości: stała umowa bezgotówkowa, zlecenie bezgotówkowe jednorazowe wymagające jednak podpisu osoby upoważnionej do zaciągania zobowiązań finansowych albo płatność gotówkowa lub kartą płatniczą przy zleceniu badania. To WIM wybrał tę trzecią możliwość – przekonuje Igor Radziewicz-Winnicki, dyrektor ds. medycznych szpitala praskiego.
- Widzę tutaj bezduszność pracowników Szpitala Praskiego, ale także bezsensowność tej procedury. Przecież ona zagraża życiu – komentuje poseł Nowoczesnej Marek Ruciński (65 l.), lekarz ortopeda.
- Dla mnie oczywista rzeczą jest to, że obie placówki powinny działać na podstawie umowy, wtedy strony wiedzą, jak i za co się rozliczać, a zapłata może być dokonana przelewem – oburza się poseł PO i wieloletni dyrektor szpitala onkologicznego Zbigniew Pawłowicz (75 l.).
Opisaną przez nas sprawą zainteresowało się Ministerstwo Zdrowia.
- Absolutnie niedopuszczalna jest sytuacja, że najpierw trzeba zapłacić, a dopiero później zajmą się pacjentem. Dyrektor szpitala nie może wprowadzić żadnego rozwiązania, które naraża pacjenta na ryzyko. Najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo chorych, dlatego po publikacji SE skontrolujemy tę sytuację – zapewnia Krzysztof Jakubiak, rzecznik prasowy resortu zdrowia.
Natomiast Prokuratura Warszawa - Praga zapowiedziała, że dochodzenie w tej sprawie podejmie z urzędu.