Lech Wałęsa gościł w radiu Zet. Były prezydent roztoczył wizję tego, co może się wydarzyć, jeśli to nie Rafał Trzaskowski, na którego on osobiście stawia, zostanie prezydentem:- Jeśli Rafał Trzaskowski przegra, to jesteśmy bliżej wojny domowej. (...) Nie przesadzam, dlatego ja wolę ostrzegać, nie straszyć, ale ostrzegać rodaków, by zdawali sobie sprawę jak to są poważne sprawy, jak niebezpieczne - mówił Wałęsa.
Zdaniem Wałęsy wybór w wyborach prezydenckich Trzaskowskiego na prezydenta, to jest najlepsza opcja na obecne czasy. Zapytany, co to konkretnie oznacza, odparł:
Dlatego, że wie o co chodzi, że szuka porozumień, że zna się trochę i na zagranicy, więc ma wszystkie elementy, które na dziś naprawdę potrzebne są w Polsce, on je reprezentuje i będzie realizował - przyznał Lech Wałęsa.
Polityk nie szczędził gorzkich słów pod adresem głównego konkurenta popieranego przez siebie kandydata, czyli Karola Nawrockiego, którego w prezydenckim wyścigu wspiera Prawo i Sprawiedliwość. Wałęsa przyznał, że co do Nawrockiego, to patrzy na niego nie tylko pod względem obecnej kampanii, ale jeszcze z innej strony: - A ja mam specjalny jeszcze na wzgląd na niego, bo kiedy ja miałem najciężej, kiedy walczyłem o wycofanie wojsk, to on mi robił demonstrację pod moim domem. Nawrocki właśnie i w związku z tym to jest człowiek bardzo niebezpieczny, karierowicz – ocenił.
SPRAWDŹ: Jeden z kandydatów ma powody do radości! ponad 10 pkt proc. przewagi na konkurentem

Lech Wałęsa odniósł się też do Donalda Tuska, i przyznał wprost, co może być zaskoczeniem dla wielu, że ma do premiera pretensje. O co?!
Tego nie powinno być, tutaj ja mam pretensje do Donalda Tuska, powinien był jednak tak to ułożyć, żeby był jeden kandydat po tej stronie i nie byłoby żadnego problemu. Tusk na tyle jest naprawdę zdolnym politykiem, że mógł tego dokonać. No miał inną koncepcję, może słuszniejszą - przyznał cierpko.