- To były lata 80., wszystkie dzieciaki były absolutnie "podjarane" kasetami wideo, którymi wtedy wszyscy się wymieniali. Ksiądz miał duży kolorowy telewizor, inni ministranci też u niego bywali, więc jako mały chłopiec dałem się ostatecznie namówić. Nie bez znaczenia był fakt, że w takich małych społecznościach ksiądz zawsze był autorytetem, więc nie wypadało mu odmawiać – mówi w rozmowie z portalem Onet.pl Krystian Legierski.
Ksiądz Jerzy K. miał molestować 10 – letniego Krystiana, ale również innych ministrantów. Jak podaje Onet, po przeprowadzeniu procesu karnego kościelnego, kuria uznała księdza winnym. Ks. Jerzy K. miał dostać zakaz publicznego sprawowania mszy świętej. Ale duchowny oskarżył Legierskiego o pomówienie i zniesławienie. Sprawę jednak przegrał. - On wciąż idzie w zaparte i kłamie w sądzie - skwitował Onetowi Krystian Legierski.