Szok! W takim momencie taka roszada... Przecież Andrzej Duda i Marcin Kędryna znają się jeszcze z podstawówki. Gdy Kędryna zaczynał pracę w Kancelerii Prezydenta RP był pełen entuzjazmu. - Znam go (Andrzeja Dudę - red.) od 35 lat i mam zaufanie. Chyba pierwszy raz w życiu jestem przekonany, że działam w dobrej sprawie - podkreślił. Teraz jednak Kędryna, który u Dudy był dyrektorem biura prasowego, odchodzi. "Wedle naszych informacji Kędryna od tygodnia odbiera już tylko dni zalegającego urlopu. Formalnie cały czas jest więc pracownikiem Kancelarii Prezydenta, ale w rzeczywistości jest już spakowany" - czytamy w portalu gazeta.pl. Z kolei Wirtualna Polska twierdzi, że dyrektor biura prasowego podpadł wywiadem, którego udzielił Piotrowi Witwickiemu w Polsat News. Kędryna mówił w nim m.in. o pracy w siedzibie PiS (TU PRZECZYTASZ NAJCIEKAWSZE FRAGMENTY WYWIADU).
CZYTAJ TAKŻE: Tomasz Lis w DZIKIEJ FURII. Chodzi o jego córki! "Nie życzę sobie..."
- Tłumaczyłem im wiele oczywistych rzeczy. Na przykład to, że jak dzwoni dziennikarz, to przede wszystkim należy odebrać telefon. Powiedzieć: "tak, oczywiście" i odłożyć słuchawkę, by przemyśleć o co mu chodziło. W zasadzie wszystko, co im tłumaczyłem, było w kontrze do zasad działania ich biura prasowego. Oni funkcjonowali w pewnym getcie. Poprosiłem kiedyś w biurze prasowym klubu PiS-u o kontakt do jednego z ważnych dziennikarzy. Usłyszałem, że mają tylko kontakty do "naszych dziennikarzy" - ujawnił Marcin Kędryna.