Według "Gazety Wyborczej" chodzi o nagrania przekazane prokuraturze przez CBA. Spośród 11 płyt z nagraniami najbardziej skandaliczny jest zapis rozmowy byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, biznesmena Krzysztofa Kwapisza (55 l.), byłego wiceministra gospodarki Tomasza Tomczykiewicza (54 l.) i byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza (44 l.). Podczas spotkania Bieńkowska opowiada o kontroli NIK dotyczącej wykorzystania funduszy unijnych w służbie zdrowia. Ówczesna wicepremier mówi, że nie posłuży się wynikami bieżącej kontroli, ale tymi zakończonymi w 2011 r. Dlaczego? Bo aktualna kontrola była dla rządu niekorzystna. - Zrobię tak, by wyszło dobrze. (.) Ja wiem, jak jest, kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest źle - mówi Bieńkowska. Pytany o to wczoraj przez nas NIK nie chciał komentować skandalicznych słów byłej wicepremier. - Nie wiemy, o której kontroli NIK mówiła Elżbieta Bieńkowska. Tytuł kontroli nie pojawia się w cytowanym zapisie rozmowy, a kontrola prowadzona była za prezesury poprzedniego prezesa Jacka Jezierskiego - odpisał nam jedynie wydział prasowy NIK.
Zobacz także: Wybory parlamentarne 2015. Godziny otwarcia lokali wyborczych. Godziny głosowania
Co ciekawe, Bieńkowska w śledztwie dotyczącym afery podsłuchowej ma status pokrzywdzonej. Pod koniec ubiegłego roku przeniosła się do Brukseli, gdzie jako unijna komisarz zarabia ok. 87 tys. zł miesięcznie.
Elżbieta Bieńkowska:
Wiadomo, że to nie jest prawda, ale kto będzie te pieniądze zwracał? Ja wiem, jak jest, kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest źle, ale to są setki milionów złotych