W weekend w Warszawie odbył Marsz Godności Kobiet. Organizatorki - grupa zwykłych kobiet, które uznały, że muszą wreszcie "coś zrobić", domagały się m.in. sprawiedliwych kar dla gwałcicieli i sprawców przemocy, ochrony życia i zdrowia kobiet oraz skutecznego egzekwowania alimentów. Manifestację swoim patronatem objęło stowarzyszenie Stop Gwałtom. Co ciekawe, jednym z jego inicjatorów, a niegdyś i przewodniczącym był Mateusz Kijowski, który zasłynął nie tylko z walki z rządami PiS, ale także z wielotysięcznego długu alimentacyjnego.
Jak ujawniliśmy, Kijowskiemu po rozstaniu z pierwszą małżonką zasądzono alimenty. Okazało się jednak, że ich nie płacił. Sprawą zajął się nawet komornik. I mimo że w listopadzie lider KOD wpłacił 1000 zł, a w grudniu 1210 zł, jego dług sięgał pod koniec 2015 r. ok. 80 tys. zł. - Nie jest jednak tak, że mam kłopoty z płaceniem. Po prostu płacę tyle, ile mogę. Mam zasądzone bardzo wysokie alimenty, w wysokości 60 proc. wynagrodzenia, na trójkę dzieci. Płaciłem regularnie, nawet wtedy, kiedy byłem bezrobotny. Po prostu więcej nie byłem w stanie płacić - tłumaczył się wtedy Kijowski. Wczoraj lider KOD nie chciał z nami rozmawiać.
Zobacz: Kijowski zdradza, ile ludzi PO zwiozła na marsz KOD i ile pieniędzy zebrano