Super Express”: – Niektórzy twierdzą, że bezprzetargowy zakup od USA 32 samolotów F-35 nie był dobrą decyzją. Jak pan będzie bronił tego nabytku?
Mariusz Błaszczak: – Samoloty F-35 to najnowocześniejszy sprzęt tego typu. Nie da się ich porównać z innymi myśliwcami, przeznaczonymi do podobnych zadań. To samoloty, które podniosą o kilka poziomów zdolności polskich sił powietrznych.
– Dlaczego?
– Dlatego, bo samoloty F-35 współpracują z innym sprzętem oraz bronią. Państwo, które posiada owe samoloty, jest w stanie skutecznie odstraszyć potencjalnego agresora. Nie każdy może kupić takie maszyny od Stanów Zjednoczonych.
– Konieczna jest zgoda Kongresu i rządu USA.
– Owszem. Obie zgody zostały wydane. Obecnie negocjujemy cenę. Chcę, aby cena za F-35
była dobra.
– Jaką cenę uzna pan za dobrą na polską kieszeń?
– Zależy mi, aby cena była rozsądna. Myśliwce na pewno będą kosztowały mniej niż zaproponowały nam Departament wespół z Kongresem USA. Mam tu na myśli cenę maksymalną, od której wyszliśmy podczas negocjacji.
– Pozostając przy temacie F-35. Część ekspertów alarmuje, że wraz z zakupem wspomnianego sprzętu bierzemy na siebie ogrom problemów technicznych, który się z tym wiąże. Rozumiem, że brał pan pod uwagę głosy krytyczne?
– Proszę wziąć pod uwagę, że na świecie mamy wielu producentów. Są eksperci, którzy mają swoje preferencje. Nie jest to absolutnie żaden zarzut w ich stronę, ale takie są fakty. Jeden ekspert widzi w danym sprzęcie więcej wad, a w innym mniej. Każdy ekspert ma swoje przekonania. Samoloty F-35, jak wspominałem, są najnowocześniejsze. W związku z tym naturalne jest to, że mogą pojawić się pewne problemy techniczne czy usterki, które wraz z czasem użytkowania będą wyeliminowane. Oczywiście, jeśli wystąpią. Przechodzimy z XX w. do XXI w., jeśli chodzi o technologię, którą dysponują omawiane przez nas samoloty.
– Jak wygląda sprawa polsko-ukraińskich śmigłowców, które obiecywał pana poprzednik Antoni Macierewicz? Większość udziałów w firmie, która miała produkować polsko-ukraińską maszynę wykupiła firma z Chin…
– Pani redaktor, o szczegóły tej sprawy trzeba pytać pana Macierewicza.
– Jest nieuchwytny, a pan jest jego następcą.
– Mogę powiedzieć, że przyświeca mi taki sam cel jak panu Macierewiczowi, czyli dobro Polski. Jednak działamy inaczej. Ja zakupiłem śmigłowce dla żołnierzy od firmy, która produkuje swój sprzęt w Polsce, wspierając tym samym polskie firmy i pracowników.
– Co z okrętem podwodnym ORP Orzeł i Marynarką Wojenną?
– Sprawa, o którą pani pyta, jest bardzo złożona.
– Co ma pan na myśli?
– Marynarka Wojenna przez lata była niedofinansowana. Nie remontowano okrętów, nie kupowano nowych. Dopiero niedawno nastąpił przełom. Zamawiamy i odbieramy nowe niszczyciele min, okręty ratownicze i holowniki. Po 18 latach nareszcie została zakończona budowa okrętu nazywanego obecnie Ślązak. Budowę zaczęto w 2001 roku…
– Szmat czasu te 18 lat…
– To prawda. Zdecydowanie za długo. Wracając jednak do ORP Orzeł, jest to okręt sowiecki. Wyprodukowany w Rosji, w latach 80. Dlatego mamy problem z remontem. Jednak analizujemy możliwości wykorzystania „Orła”, bo uznajemy, że może być przydatny do użytku jeszcze przez kilkanaście lat.
– Mówi pan o remoncie. Kilkakrotnie był rozpisywany przetarg, aby do niego doszło, ale nic z tego nie wyszło.
– Niestety, to prawda. Nie było zgłoszeń. Bez tego trudno ruszyć z pracami remontowymi.
Jednak staramy się myśleć perspektywicznie i działamy tak, aby wypracować pomostowe rozwiązanie tego wyzwania.
– W jaki sposób?
– Chcemy wykorzystać sprzęt używany przez inne marynarki, aby zachować zdolności polskiej Marynarki Wojennej. Przed nami realizacja kluczowego zadania ORKA – obecnie, jak mówiłem, skupiamy się na zapewnieniu tzw. zdolności pomostowej, lecz naszym celem pozostaje pozyskanie okrętu podwodnego nowego typu.
– Na stanie Marynarki Wojennej jest nowoczesny sprzęt rakietowy. Rozumiem, że w razie niebezpieczeństwa ochroni Wybrzeże?
– Tak. To bardzo dobry sprzęt, który jest gwarancją obrony Wybrzeża. W posiadaniu Marynarki Wojennej znajdą się niedługo nowoczesne śmigłowce. Elementy owych śmigłowców będą produkowane w Świdniku. To dla mnie istotne, aby sprzęt był kupowany w Polsce. Koalicja PO-PSL zrobiła inaczej, zamawiając swego czasu śmigłowce z Francji.
– Coraz więcej mówi się o objęciu przez pana fotela premiera. Zmieni pan Mateusza
Morawieckiego?
– Pani redaktor, wykonuję misję, którą mi powierzono, czyli sprawowanie pieczy nad resortem obrony. Jestem zaangażowany w moją pracę. Uważam, że wspólnie z moim zespołem mamy osiągnięcia dotyczące zdynamizowania procesu modernizacji wojska. Gdy przejąłem resort, postawiłem sobie trzy zadania.
– Jakie?
– Liczniejsze wojsko, modernizacja wojska, ale także zakup sprzętu produkowanego w Polsce. Na początku tygodnia, czyli 1 października, podpisaliśmy umowę z fabryką broni w Radomiu na karabinki Grot dla WP. Jestem z tego dumny. W tym roku ulokujemy środki w kontrakty opiewające na kwotę 6 mld 800 zł (??? KOR) w polskim przemyśle zbrojeniowym. Przez lata kwota przeznaczona na inwestycje wojskowe była o połowę mniejsza. Moim priorytetem jest również to, by mocniej osadzić WP w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego, a szczególnie w relacjach z USA.
– Sprawnie się pan wywinął od odpowiedzi na pytanie dotyczące przyszłości politycznej i kuluarowych spekulacji. Wyobraźmy sobie hipotetycznie. Przychodzi do pana prezes Kaczyński i prosi o przejęcie fotela premiera. Godzi się pan?
– Na razie opieram się na postanowieniach kierownictwa PiS.
– Jakie zatem jest postanowienie kierownictwa?
– Premierem będzie Mateusz Morawiecki. Mówił o tym prezes Jarosław Kaczyński. Politycy to ludzie ambitni. W związku z tym lokuję swoje ambicje w kierowaniu MON. Bardzo bym chciał pełnić tę funkcję nadal.
– Przy okazji rozmów o USA słychać głosy, że nasz sojusznik wpycha nas w ewentualny konflikt z Iranem. Bezwizowe przeloty do Stanów miałyby być czymś ofiarowanym jako wabik. Zgadza się pan z tą tezą?
– Nie. Absolutnie się z nią nie zgadzam. Siedmiokrotnie byłem w Stanach. Rozmawiałem z tamtejszymi sekretarzami obrony oraz senatorami. Nigdy nie byłem pytany o takie działania. Jesteśmy solidarni wobec naszych sojuszników.
– I nie jesteśmy przez nich wykorzystywani?
– Bynajmniej. Dużo korzystamy z najlepszej w historii współpracy, jaką mamy. Współpracy z USA. Trwała obecność wojsk amerykańskich na terenie Polski odstrasza ewentualnego agresora. Nie opieramy naszego bezpieczeństwa jedynie na współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, ale jest to dla nas bardzo ważny element. Jesteśmy równoprawnym sojusznikiem USA.
– Jakiś czas temu w sieci pojawiła się grafika z pana zdjęciem paszportowym i podpisem, że należał pan do PZPR. O co chodzi?
– Wyrobiłem sobie paszport, aby pojechać wspólnie z przyjaciółmi ze studiów do Wilna. Był rok 1989. Wilno było częścią ZSRR.
– Rozumiem, że to koniec tej „kontrowersyjnej” historii?
– Owszem. Jednak w rezultacie do Wilna nie pojechałem. Miałem inne obowiązki, ale paszport miałem i wyrobiłem go tylko po to, aby jechać do Wilna. Do PZPR, oczywiście, nie należałem.
– Kampania wre. W przestrzeni publicznej dochodzi do eskalacji zachowań, które nie przystoją osobom ubiegającym się o mandat polityczny. Duże zamieszanie wywołała kandydatka Koalicji Obywatelskiej pani Klaudia Jachira, która zdaniem wielu, w tym niektórych polityków Platformy Obywatelskiej, nie powinna się znaleźć się szeregach
koalicji.
– Naszym konkurentom brak argumentów merytorycznych. Jeżeli brakuje argumentów programowych, to dochodzi do używania argumentów siły, które polegają na hejcie jak w przypadku pani Jachiry.
– Jak ocenia pan zatem inną twarz KO, czyli kandydatkę na premiera panią Małgorzatę Kidawę-Błońską, która bardzo dużo mówi o tym, aby wyciszyć nieco natężenie sporu politycznego?
– Pani Małgorzata Kidawa-Błońska jest bardzo miłą osobą. Znam ją od wielu lat.
– Pytanie, czy bycie miłym wystarczy?
– Dla mnie pani Kidawa-Błońska nie jest wiarygodna.
– Z jakiego powodu?
– Będąc na tej samej liście z panią Jachirą, pani Kidawa-Błońska sama sobie zaprzecza. Apeluje o wygaszenie sporów, podczas gdy jej koleżanka robi coś dokładnie odwrotnego, czyli prowadzi do eskalacji konfliktów. Dla wyborców wiarygodność jest podstawą. W KO jej nie ma.
– Załóżmy, że jest pan wyborcą KO. Wybiera pan panią Jachirę czy panią Kidawę-Błońską?
– Dobre pytanie. Pani Kidawa-Błońska ma doświadczenie polityczne, ale tak jak mówiłem, skreśla ją to, że firmuje na tej samej liście panią Jachirę. Deklaracje pani marszałek są wobec tego puste.
– Z pewnych źródeł wiem, że jest pan miłośnikiem wiekowych aut.
– To prawda. Odziedziczyłem po tacie poloneza.
– W jakich okolicznościach?
– Mój tato pracował w FSO. Kiedy przechodził na emeryturę, zamienił akcje, dodając do nich oszczędności na poloneza. Kiedy zmarł, mama zaproponowała, abym sprzedał auto. Podjąłem jednak inną decyzję. Postanowiłem przechować auto w swoim garażu.
– Polonez, jak rozumiem, na razie cieszy pana oczy biernie?
– Na tę chwilę tak. Polonez jest sprawny, ale na razie nie mam czasu, aby się nim cieszyć.
Nabiera patyny. Myślę, że moja sympatia do poloneza wiążę się z sentymentem do polskich produktów w ogóle. Na początku lat 90. hejtowano polskie produkty. Uznawano, że niemieckie czy amerykańskie jest lepsze od rodzimego. Moim zdaniem nie jest to prawda.
– Czy pana tata brał udział w produkcji polonezów, a może zajmował się ich konstrukcją?
– Mój tata był zwykłym robotnikiem. Pracował w FSO przez 40 lat. Był także zwykłym działaczem
Solidarności. Nie zapisał się do partii, więc kariery w zakładach nie zrobił. Pracował bardzo ciężko. Dzięki niemu mogłem czytać bibułę, którą mi podsuwał. Dorastałem na tej lekturze. Dzięki tacie poznałem prawdę historyczną.
– Może okres urlopu spędzi pan na podróży polonezem?
– Czemu nie!
– Rozmawiała Sandra Skibniewska
Błaszczak będzie premierem zamiast Morawieckiego?! Słowa szefa MON zastanawiają [WYWIAD]
2019-10-07
6:02
Pani redaktor, wykonuję misję, którą mi powierzono, czyli sprawowanie pieczy nad resortem obrony. Jestem zaangażowany w moją pracę. Uważam, że wspólnie z moim zespołem mamy osiągnięcia dotyczące zdynamizowania procesu modernizacji wojska. Gdy przejąłem resort, postawiłem sobie trzy zadania - powiedział dziennikarzowi "SE" szef resortu obrony Mariusz Błaszczak, donosząc się do plotek o rzekomym objęciu fotelu premiera.