Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo w sprawie brania udziału w działalności obcego wywiadu przez sędziego WSA w Warszawie. Intensywne prace prowadzą też służby specjalne. - Mówimy o człowieku, którego działania noszą znamiona zdrady państwa, dlatego są tu potrzebne nie rutynowe, tylko nadzwyczajne, jeśli chodzi o tempo, działania – mówił premier Donald Tusk (67 l.). Nie ulega wątpliwości, że czas gra tu istotną rolę. Szybko trzeba oszacować ryzyko związane z wiedzą, którą sędzia wywiózł na Białoruś. - Posiada punktową, ale głęboką wiedzę na temat osób, które miały cofnięte poświadczenia bezpieczeństwa, albo nie zostały im one wydane. Orzekał w ponad dwudziestu sprawach. Informacje o tych osobach, trafią, albo trafiły już do Rosjan. Mogą być narażone na próbę werbunku – mówi Stanisław Żaryn, były zastępca koordynatora służb specjalnych.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski obawia się, że ten werbunek już dawno mógł mieć miejsce. - Trzeba to dzisiaj sprawdzić nad kim i nad czum czuwał do tej pory Szmydt. Żebyśmy mieli perspektywę i wiedzę, czy ta siatka gdzieś się nie rozrasta – mówił minister cyfryzacji z Lewicy. Z kolei Marek Biernacki (65 l.) z klubu PSL jest zaskoczony, że Szmydt tak długo zajmował newralgiczne stanowisko. -Ten zdrajca dysponował bardzo dużą wiedzą. Nawet po ujawnieniu afery hejterskiej zajmował się ciągle informacjami niejawnymi. To szokujące. Nie gwarantował przecież wiarygodności – przekonywał szef sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Tymczasem premier zlecił przygotowanie raportu dotyczącego wpływu rosyjskich i białoruskich służb w aparacie władzy. Donald Tusk chce też wznowienia działalności, choć na podstawie nieco zmienionych przepisów, komisji do spraw rosyjskich wpływów.