Uczenie w każdej kolejnej szkole tych samych dat, zamiast zachęcania do szukania przyczyn i skutków wydarzeń historycznych, spowodowało, że już w gimnazjum część uczniów odwracała się od tego przedmiotu, uznając go za nudny.
Efekty nauczania historii wyglądają więc źle. Ten sam materiał powtarza się w podstawówkach, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych w takim samym zakresie i powierzchownie. Zaczyna się od starożytności i kończy na omówieniu historii najnowszej. Tylko jednak teoretycznie, bo na koniec każdej szkoły są egzaminy, zawsze więc brakuje czasu właśnie na historię ostatnich stu lat. Dlatego obecni absolwenci szkół w Polsce bardzo mało wiedzą, co działo się w tym okresie. A jeśli już coś wiedzą, to niekoniecznie ze szkoły.
Trzykrotne spłycone uczenie historii mści się choćby tym, że każda ankieta dotycząca ważnych wydarzeń z najnowszej historii pokazuje żenującą niewiedzę najmłodszego pokolenia. I nie da się tego zmienić w dwa lata. W piersi powinni uderzyć się decydujący o oświacie przez ostatnie lata, którzy nie starali się tego zmienić. W tym szczególnie ci, którzy tyle mówią o roli tradycji i historii.
Dlatego pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po objęciu funkcji ministra edukacji, było opracowanie sposobu zmiany metod nauczania w polskich szkołach. Tak, żeby zachęcać uczniów do nauki, żeby rozwijać w nich chęć zdobywania wiedzy. Od września tego roku szkolnego obowiązuje nowa podstawa programowa, opracowana przez kilkuset ekspertów - naukowców, uznanych specjalistów w swoich dziedzinach. Na razie w pierwszych klasach podstawówek i gimnazjów. Do kolejnych klas będzie wchodziła rok po roku.
Dzięki niej, nie tylko historii, ale także geografii, biologii, fizyki czy chemii będziemy uczyć wolniej i gruntowniej, w sposób bardziej pogłębiony. Absolwent każdej polskiej szkoły będzie mógł się szczycić dobrą znajomością historii najnowszej, będzie posiadał również wiedzę z przedmiotów ścisłych, popartą umiejętnością przeprowadzania doświadczeń i obserwacji.
Czytaj dalej >>>
Nauka historii w szkołach ponadgimnazjalnych będzie zaczynać się od końca I wojny światowej. Dzięki temu nauczyciele uzyskają czas na dokładne omówienie najnowszego okresu historii w należny mu sposób. Uczeń liceum wybierze także przedmioty, którymi interesuje się najbardziej, i ich właśnie będzie się uczył w sposób rozszerzony, w wymiarze kilkakrotnie większym niż obecnie. Jeśli wybierze historię, przejdzie jej gruntowny kurs. Będzie miał czas, aby razem z nauczycielem zagłębić się w szczegółowe analizy wydarzeń historycznych, ich przyczyny i następstwa. Ci, którzy wybiorą w trybie rozszerzonym przedmioty ścisłe, będą równolegle uczyli się przedmiotu historia i społeczeństwo. W jego ramach uczniowie skupią się na omówieniu wybranych z nauczycielem interesujących ich tematów na przestrzeni epok historycznych. Będą mieli okazję do wspólnej analizy problemów, z którymi stykają się na co dzień, a które mają swoje źródła w historii. Celem będzie pokazanie uczniowi zainteresowanemu naukami matematycznymi i przyrodniczymi, że wiedza historyczna może stanowić klucz do rozumienia świata współczesnego.
Zmiana polega na innym zorganizowaniu nauki, ale w takim samym wymiarze godzin przeznaczonych na historię i wiedzę o społeczeństwie. Natomiast ci, którzy szczególnie interesują się historią, będą mieć jej godzin nawet znacznie więcej niż obecnie.
Aby wesprzeć nauczycieli i tych uczniów, którzy na razie uczą się historii według starej podstawy programowej, bieżący rok szkolny ogłosiłam Rokiem Historii Najnowszej. W ramach tej inicjatywy kilkanaście instytucji i muzeów - pełna lista na www.rokhistorii.men.gov.pl - utworzyło koalicję na rzecz historii najnowszej w edukacji i wspólnie przygotowuje różne działania, a także udostępnia na stronie internetowej swoje materiały edukacyjne.
Ale świat edukacji zmienia się powoli. Obecni uczniowie klas I gimnazjów ukończą szkoły ponadgimnazjalne w 2015 r. Dopiero wtedy będziemy mieć absolwentów dużo lepiej, solidniej przygotowanych nie tylko do kontynuowania nauki, ale także dobrze znających historię najnowszą.
Katarzyna Hall
Minister edukacji narodowej