"Super Express": - Minister obrony zapowiada zwiększenie wydatków na armię do 2,5 proc. oraz zwiększenie liczebności armii. Pojawiły się głosy, że przy powiększeniu armii nie starczy na jej uzbrojenie. Zgadza się pan z tymi opiniami?
Prof. Romuald Szeremietiew: - Przede wszystkim musimy poczekać, aż MON przedstawi nam wykonanie budżetu za rok miniony.
- Dlaczego?
- Bo wtedy będziemy widzieć, jakie są tendencje w MON. Budżet ministerstwa to nie tylko wydatki na modernizację armii, ale też pensje, wydatki na utrzymanie bieżące wojsk. Zarysował się pewien wzrost liczebności wojska, minister podniósł pensje żołnierzom. Pytanie, czy i jaki miało to wpływ na możliwości, jeśli chodzi o zakupy w latach przyszłych. To problem w sumie nierozwiązywalny. Bo jeśli stawiamy na zawodową armię, to żołnierzom trzeba płacić konkretne pieniądze.
- Polska powinna iść bardziej w stronę niewielkiej armii zawodowej czy może przywrócić masowy pobór do wojska?
- Należy wybrać rozwiązanie, które będzie skuteczne, jeśli chodzi o odstraszanie nieprzyjaciela. To, o co pan pyta, jest w gruncie rzeczy sprawą drugorzędną i szczegółową. Mój największy zarzut wobec MON polega na tym, że wciąż nie ma opracowanej nowej strategii obronnej Polski. A skoro nie ma tej strategii, nie wiemy, jakimi instrumentami się posługiwać. Przez lata lansowana była koncepcja małej, świetnie wyszkolonej i wyposażonej armii zawodowej. Z tym, że w Polsce spełniony był tylko jeden warunek - armia faktycznie jest mała. Z wyszkoleniem bywa już różnie. A jeśli chodzi o wyposażenie, to w ogóle szkoda mówić. Natomiast wydaje się, że nawet gdyby ona była najlepiej wyszkolona i wyposażona, nie byłaby wystarczająca, jeśli chodzi o nasze potrzeby obronne. Wydaje się, że budowa obrony terytorialnej jest wyciągnięciem z tej sytuacji wniosków. Jednak skoro nie ma strategii obrony, nie wiemy, jak się wnioski mają do rzeczywistości.
- Polska jest prymusem, jeśli chodzi o wydatki na obronność, jest 2 proc. PKB, niebawem będzie 2,5.
- Ale Rosja ma 5,3 proc.!
- Właśnie. Czy nie należy w takim razie jeszcze bardziej zwiększyć tych wydatków?
- Zwiększać oczywiście można, pytanie, czy nie będzie to kolidowało z wydatkami na inne cele państwowe, a tych jest bez liku. Ale kluczową sprawą jest tak naprawdę nie, ile wydamy na bezpieczeństwo i obronność, ale na co te środki zostaną wydane. Powtarzam, że bez nowej strategii ciężko powiedzieć, co w wojsku powinno być, jakie są jego potrzeby, na co wydać pieniądze.
- Dyskusje wywołało też przeniesienie leopardów do Warszawy. Zgadza się pan z tą decyzją MON?
- Decyzja została podjęta po wspólnych ćwiczeniach NATO. A więc sądzę, że została przemyślana. Natomiast przypomnę, że nie tak dawno w Legionowie istniała dywizja zmechanizowana. I chciałbym znaleźć tego geniusza, który postanowił ją zlikwidować.
Zobacz także: Ryszard Czarnecki: Macron może przyspieszyć rozpad Unii Europejskiej