"Super Express": - Gdy patrzy pan na kandydatów, którzy zmierzą się w II turze wyborów prezydenckich we Francji, więcej w panu optymizmu czy pesymizmu?
Ryszard Czarnecki: - Te wybory z punktu widzenia Polaka nie budzą we mnie takich emocji jak wybory amerykańskie czy choćby niemieckie. W USA było dla mnie oczywiste, że dla Polski lepiej, żeby prezydentem został Trump. W Niemczech lepsza niż ideologiczny Martin Schultz byłaby bardziej pragmatyczna, choć popełniająca wiele błędów Angela Merkel. Natomiast we Francji z naszego punktu widzenia nie ma idealnego kandydata.
- Ale chyba lepiej, żeby zwyciężył Macron, prawda?
- Na pewno z panem Macronem zgadzamy się w kwestiach NATO, a nie zgadzamy się z panią Le Pen, która Francję z NATO chciałaby wyprowadzić. Z panem Macronem zgadzamy się w kwestii Rosji, bo jest wobec niej znacznie bardziej sceptyczny niż pani Le Pen. Natomiast zupełnie nie zgadzamy się z wizją UE, którą prezentuje pan Macron. Chciałby, by była ona Unią wielu prędkości, chce przekazywania większych kompetencji Brukseli, co oczywiście jest fundamentalnie sprzeczne z polską wizją i polską racją stanu.
- Jak by rząd PiS poradził sobie z kochanym przez Zachód UE człowiekiem, który taką wizję promuje i znajduje dla niej sojuszników w innych ważnych krajach Wspólnoty?
- Zwracam uwagę, że Francja jest trzecim - po Austrii i Holandii - krajem, w którym w ciągu ostatnich kilku miesięcy społeczeństwo pokazało wzrost nastrojów antyunijnych. Prawie co drugi Austriak głosował na antyunijnego kandydata na prezydenta, duży wzrost poparcia dla antyunijnej partii Wildersa w Królestwie Niderlandów i teraz Francja, w której ponad 40 proc. wyborców oddało głos na kandydatów targanych podobnymi namiętnościami.
- Rozumiem, że to pańskie ostrzeżenie dla Macrona, żeby nie forsował pogłębionej integracji?
- To oznacza, że jeśli Macron nie będzie w sposób wyważony podejmował decyzji w polityce zagranicznej, w tym unijnej, może się okazać, że może go czekać los prezydenta Hollande'a, który rządził tylko jedną kadencję.
- Co się stanie, jeśli Macron nie posłucha pana i zacznie realizować swój program europejski?
- Nie można nikogo zmusić, aby przyłączał się do strefy euro. Dla Polaków i polskiej gospodarki byłoby to niekorzystne. Wejście do eurolandu oznaczałoby bowiem wyraźny wzrost cen i na to zgody być nie może. Ponadto Polska jako jeden z siedmiu najbiedniejszych krajów UE musi mieć instrumenty, pewne resory w sferze gospodarczej, które równoważyłyby skutki kryzysu gospodarczego. Jednym z nich jest własna waluta.
- No tak, możemy do strefy euro nie wchodzić, ale ona i tak może integrować się we własnym gronie i z własnym budżetem - a to proponuje Macron.
- W ten sposób przegrają następne wybory. Proszę zwrócić uwagę, że ta lawina antyunijna jest coraz większa. Nie zmiotła jeszcze klasy politycznej w Austrii i Holandii, ale olbrzymi wzrost nastrojów antyunijnych jest faktem. Co mądrzejsi politycy w Unii wyciągają z tego wnioski. Premier Holandii, pan Rutte, poszedł w kierunku eurorealistycznym i antyimigracyjnym, aby ostatnie wybory wygrać. Jeśli więc przywódcy europejscy chcą przyspieszyć rozpad Unii Europejskiej, to swoje pomysły Unii wielu prędkości będą forsować.