Na pytanie o udział samorządów w programie dystrybucji węgla. - O konkretnych liczbach można będzie powiedzieć, kiedy program będzie realizowany po zaprojektowanej ustawie. Ona zakłada pewne rozwiązania, które mają pomóc odpowiednim samorządom tak, by każdy, kto chce, mógł pomoc na terenie swojej gminy ją realizować. To nie jest pierwsza ustawa, która miała doprowadzić do tego, by nie było spekulacji na rynku. Niestety, czas wojny powoduje, że na rynku mamy do czynienia z działaniami, na które państwo musi reagować. Jutro i pojutrze spotkania z kolejnymi samorządowcami, po tych spotkaniach będzie można mówić o konkretnych rozwiązaniach. W zeszłym tygodniu było pierwsze spotkanie - powiedział wiceszef resortu spraw wewnętrznych.
- Cena prądu wzrosła na całym świecie, szczególnie w Europie. Teraz myślę, że jeśli są problemy, należy usiąść do stołu i rozmawiać, a nie wychodzić na ulicę i wykrzykiwać, że żąda się takiej, a nie innej stawki od rządu. Reagujemy na sytuację, rząd także planuje swój budżet i widzi te wszystkie podwyżki. Samorządy też narzekają, bo mają mniejsze dochody, ale rząd też ma mniejsze dochody. Nie może być tak, że są tylko ci dobrzy, którzy stawiają się po jednej stronie i oni chcieliby wszystko jak najlepiej. Ja też bym chciał wszystko jak najlepiej. Jeśli trzeba byłoby wyjść i manifestować, ja też bym manifestował, bo jest za duża cena prądu na świecie, a w ogóle agresja Rosji na Ukrainę sprawiła, że ceny surowców są duże. To nie jest czas na protesty. To jest czas na rozmowę, jak te problemy rozwiązać. Na proteście samorządowców w piątek było krzyczane "Polska Rzeczpospolita samorządowa". Co to znaczy? Rzeczpospolita jest jedna, Polska jest jedna. Usiądźmy do stołu i rozmawiajmy, a nie, że my samorządowcy jesteśmy dobrzy, a rząd jest zły - podkreślił Szefernaker.
- Musimy się do tego przystosować, że żyjemy w świecie, gdzie jest bezsensowna wojna na Ukrainie, gdzie Rosja zaatakowała Ukrainę i są pewnego rodzaju konsekwencje tego, że mamy pokój w Polsce, ale musimy więcej płacić za pewne kwestie - dodał polityk.
Na temat reakcji Polski w wypadku ataku bronią jądrową: - O tym decydują specjaliści, chociażby radiolodzy. To nie są decyzje w żadnym stopniu polityczne. To są decyzje podejmowane w oparciu o ekspertyzy. Wiemy, że efekt użycia taktycznej broni jądrowej nie będzie miał skutków radiologicznych na terenie naszego kraju. Natomiast kwestie związane z jodkiem potasu to sprawa związana także z potencjalnym atakiem na jedną z elektrowni jądrowych Ukrainy. Co warto jednak powiedzieć, nasze działania mają charakter prewencyjny, ponieważ te elektrownie są daleko od Polski. Opinie ekspertów wskazują, że nie ma takiego zagrożenia, że trzeba ten jodek potasu wykorzystywać - podsumował wiceszef MSWiA.
Polecany artykuł: