Jego kierowca wyprzedzał na pasach, wciskał się przed inne auta. Rajd auta Marka Chrzanowskiego (37 l.) po opuszczeniu siedziby KNF trwał godzinę i to wielki cud, że nikt nie zginął!
Środowy poranek. Marek Chrzanowski przylatuje z Singapuru i jedzie do siedziby Komisji Nadzoru Finansowego. Będzie tam kilka godzin. Co tam robił? Czego szukał? I dlaczego agenci CBA weszli do siedziby KNF dopiero po tym, jak Chrzanowski opuścił budynek?
Opozycja nie zostawia suchej nitki na takim rozwoju wydarzeń. - To jest skandal i zarazem pytanie do obecnej władzy, dlaczego dała byłemu już szefowi KNF czas na dotarcie do dokumentów. Przecież służby powinny już w dniu wybuchu afery wejść do siedziby KNF i zabezpieczyć dokumenty i inne rzeczy, a nie agenci weszli tam dopiero wtedy, kiedy Chrzanowski opuścił siedzibę KNF. Okazuje się, że organy państwa w ogóle nie działają! – komentuje nam oburzony Tomasz Siemoniak (51 l.) z PO.