Tomasz Siemoniak

i

Autor: Łukasz Szelemej Tomasz Siemoniak

Szef kampanii samorządowej PO: PiS o tych wyborach będzie chciało zapomnieć

2018-10-23 5:22

Sądzę, że po jasnej deklaracji prezesa ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza o tym, że nie ma mowy o współpracy PSL z PiS w sejmikach, pewne jest, że tam gdzie uda się tę większość zdobyć, będzie koalicja KO – PSL - mówi "Super Expreessowi" Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, wiceprzewodniczący Platformy Obywatyelskiej, szef kampanii wyborczej PO.

„Super Express”: Wybory do sejmików wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Jak realnie się to przełoży na władzę w województwach? Czy PiS zdobędzie tyle sejmików, ile było zapowiadane przed wyborami? Czy też udało wam się zatrzymać partię rządzącą?
Tomasz Siemoniak: – Wstępne wyniki wskazują na to, że sojusz PSL – Koalicja Obywatelska będzie sprawować władzę w większości sejmików. W ilu i których konkretnie – za wcześnie by o tym mówić. Tu kluczowy będzie wynik SLD, Kukiza, Bezpartyjnych Samorządowców, a także same rozmowy koalicyjne.

– PiS oficjalnie nie wykluczył koalicji z nikim, także z PSL…
– Sądzę, że po jasnej deklaracji prezesa ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza o tym, że nie ma mowy o współpracy PSL z PiS w sejmikach, pewne jest, że tam gdzie uda się tę większość zdobyć, będzie koalicja KO – PSL. Natomiast czasem może zdarzyć się tak, że decydować będzie ledwie jeden głos w sejmiku. I na przykład decydujący głos będzie należeć do Kukiza, SLD, bądź Bezpartyjnych. W przypadku liczenia głosów nawet gdy mamy tyle samo procent może okazać się, że ktoś zdobywa mandat, a ugrupowanie które ma podobną liczbę głosów – nie.
– W wyborach do sejmików macie słabszy wynik niż PiS.
– My oceniamy ten wynik bardzo pozytywnie.
- Tak?
- To docenienie pracy marszałków i zarządów województw. A centralna władza nam nie pomagała. Przypomnę tylko akcje CBA wymierzone w marszałków. Czy potem niesławny rajd ministra Jerzego Kwiecińskiego, który wmawiał, że samorządy wojewódzkie źle wydają pieniądze. Walka była więc ostra. A wspólny wynik KO i PSL pozwala na patrzenie z optymizmem na możliwość zawarcia koalicji.
– Głównie dzięki wynikowi PSL?
– Pamiętajmy, że w 2014 roku to wynik PSL sprawił, że mogliśmy rządzić w 15 na 16 województw. Samodzielnie Platforma nie byłaby w stanie rządzić sama. I zazwyczaj tak jest, że aby rządzić w danym województwie nie wystarczy wygrać w wyborach. Należy jeszcze zawiązać wyborczą koalicję. PiS dziś zdolności koalicyjnej nie ma żadnej. Dlatego większość należeć będzie do nas.

– Załóżmy, że PiS przejmie władzę tym razem nie w jednym, ale trzech, bądź czterech województwach. Będzie to sukces, czy porażka tej partii?
– Proszę pamiętać, że rozmawiamy o partii, która jako pierwsza w historii zdobyła większość w Sejmie, rządzi bez konieczności budowania koalicji. Nie miała wprawdzie najlepszego wyniku w historii, bo ten należy do PO, jednak na skutek ułożenia się wyników innych partii rządzi samodzielnie. I w przypadku takiej formacji przejęcie zaledwie trzech, bądź czterech sejmików jest jednak porażką. W ostatnich dniach skumulowały się negatywne oceny Polaków wobec PiS. Spodziewam się, że nastąpi tu jakaś refleksja ze strony prezesa i władz partii. Bo nawet jeżeli gdzieś PiS przejmie władzę, to będzie to sytuacja wyjątkowa. W większości sejmików wciąż rządzić będzie koalicja Platformy z PSL, a w zasadzie Koalicji Obywatelskiej z PSL.
– W Warszawie nawet wasi politycy byli zaskoczeni wygraną Rafała Trzaskowskiego w wyborach już w pierwszej turze. Co było tego powodem? Bo chyba nie kampania waszego kandydata.
– Myślę, że przede wszystkim kampania PiS była w stolicy niezwykle chaotyczna. Od przedstawiania Patryka Jakiego jako statecznego męża stanu, podpisującego w bibliotece jakieś dokumenty, po spot antyuchodźczy, czy końcowe wystąpienia, gdzie porównał wybory w stolicy do Powstania Warszawskiego. Kampania PiS-u cechowała się kompletnym chaosem. Był jeszcze jeden błąd.
– Jaki?
– Przyjęcie założenia, że to premier Mateusz Morawiecki ma być główną twarzą kampanii wyborczej, a prezes PiS ma pojawiać się w weekendy i zaangażować bardziej w ostatnim tygodniu kampanii. I raptem najpierw Morawiecki przegrywa proces wyborczy za mówienie nieprawdy o tym, jakoby za Platformy i PSL nie były budowane drogi, potem wywołujące emocje nagrania z udziałem premiera. To pokazało, że wskazanie na Morawieckiego jako twarzy kampanii było błędem. Ale gdy zdano sobie z tego sprawę, było za późno, by PiS mógł się z tego wycofać. Myślę, że w partii rządzącej będą chcieli o tej kampanii i wyborach jak najszybciej zapomnieć.