Do wypadku z udziałem szefa największej służby antykorupcyjnej doszło w niedzielny wieczór w Brześcach (woj. mazowieckie). Wojtunik wracał wraz z żoną prywatnym samochodem od teściów. Kilka godzin wcześniej odwiózł córki na zimowe ferie. Jak doszło do wypadku?
Na drodze między Konstancinem a Górą Kalwarią kierowca volkswagena nagle uderzył w tył toyoty. Ta z kolei wpadła na przeciwległy pas jezdni i zderzyła się z renault Wojtunika. I to właśnie wtedy rozegrały się dramatyczne chwile.
- Po uderzeniu volkswagena w tył toyoty w tym drugim aucie zablokowały się automatycznie drzwi. Samochód zarzuciło, obróciło i wpadło na auto Wojtunika. Kierowca toyoty został uwięziony w swoim pojeździe. Wojtunik wybiegł ze swojego samochodu i zaczął wyciągać go przez okno. Chwilę później na miejscu pojawiły się straż pożarna, karetka pogotowia i policja - relacjonuje nam rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Zobacz też: Brzeście. Szef CBA miał wypadek. Ktoś czyha na życie Pawła Wojtunika?
W wypadku ucierpiała żona szefa CBA, która trafiła do szpitala. A on? Wczoraj poleciał już w podróż służbową na Ukrainę. - Jestem tylko poobijany. Cuda się zdarzają. Szczęście w nieszczęściu, że samochód, który zarzuciło, uderzyłem w tył. Inaczej kierowca mógłby nie przeżyć - ujawnia Wojtunik.
Sprawcą wypadku okazał się 27-letni kierowca volkswagena. Policjanci zatrzymali go kilka godzin po feralnym zdarzeniu. Był pod wpływem alkoholu. W chwili zatrzymania miał 2,3 promila. Teraz policjanci będą ustalać, czy prowadził samochód, będąc pijany.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail