- Super Express: Po tym, gdy okazało się, że Krystyna Janda została zaszczepiona już teraz, mimo że medykiem, czy pielęgniarką nie jest, wystosował pan do niej list. Nie przebierał pan w słowach, pisząc między innymi „dzisiaj na***ła Pani na wszystkich Polaków”. Za ten ostry język spotkała pana dosyć spora krytyka ze strony niektórych osób, związanych powiedzmy z obecnym obozem opozycyjnym. Zastanawiam się, dlaczego ta sprawa wywołała w panu aż takie emocje?
- Jan Śpiewak: Już nie wytrzymuję, gdy dostaję wiadomości od będących na pierwszej linii frontu medyków, pielęgniarek, którzy nie widzieli od miesięcy własnych rodziców. Oni codziennie ryzykują życiem dla nas. To jak splunąć im wszystkim w twarz. Ogromnie mnie ta sprawa oburzyła. To nie jest bowiem talon na pralkę, jaki pani Janda załatwiała w PRL, bo znała dygnitarzy. To jest czyjeś życie. Ta szczepionka mogła uratować może życie człowieka, który styka się codziennie z tym wirusowym zagrożeniem. Pokolenie postsolidarnościowych osób nie czuje żadnego wstydu, skoro sięga po takie rzeczy. Cała sprawa pokazuje, jak wiele jeszcze czasu musi upłynąć, żeby w Polsce było normalnie.
- Można się spotkać z komentarzami, że w tym całym zamieszaniu potwierdziło się, że mamy w Polsce - mimo upływu lat - do czynienia z podziałem klasowym: my – ci lepsi, elity, oni – zwyczajni, szarzy obywatele. Zgadza się pan z tym twierdzeniem?
- To bardzo złożony problem. W mojej ocenie, w Polsce ciągle mamy podstawowy podział na pana (oraz panie w tym przypadku) i chama. Te tak zwane elity uważają, że dzięki swojemu pochodzeniu, koneksjom, zasługują na więcej niż zwykły śmiertelnik. Ba, że zasługują na więcej niż lekarze, medycy, pielęgniarki, czy pracownicy domów pomocy społecznej, którzy na co dzień stykają się z covidem. To jest bardzo mocno zakorzenione w psychologii polskich elit i wydaje się, że już ociera się o rasizm. Bo to już nawet nie jest klasizm, to bowiem kwestia takiego założenia, że „my pochodzimy od lepszej małpy”. To widać choćby u pani Jandy, widać, że w jej mniemaniu posiada ona lepsze geny. To się po prostu teraz unaoczniło przy okazji tej akcji szczepień.
- Nie ma pan dobrego zdania o elitach...
- W Polsce elita skolonizowała własny naród. W innych krajach podziały można zauważyć na tle koloru skóry, u nas zaś istnieje silny podział klasowy. W tym świecie feudalnym, w którym żyjemy, w tym folwarku zwanym Polską cały czas, by zdobyć jakiegoś rodzaju dodatki, zasoby, wykorzystuje się znajomości i koneksje. To jest praktyka stosowana na tym „dworze”. Pani Janda ma swój dwór i ona zaprasza go na szczepienia.
- Jak rozumiem, nie przekonują pana tłumaczenia na zasadzie: znalazłam się tam przypadkiem, nie wiedziałam, myślałam, że jest pula dla aktorów…
- Nie wierzę w tłumaczenia celebrytów. Są żenujące. Państwo artyści powinni wyjść, przeprosić, a przede wszystkim odbyć pokutę, zgłaszając się do domów pomocy społecznych na wolontariat.
- Jest jeszcze tłumaczenie: to była miała być akcja promocyjna. I co pan na to?
- Jeśli to była akcja promocyjna, gdzie są zgody na upublicznienie wizerunku? Gdzie były media? Gdzie nagrania? A potem jeszcze rektor, który potem wychodzi i mówi, że nazwiska ambasadorów są objęte tajemnicą ochrony danych osobowych. Za przeproszeniem: czy oni są idiotami, czy uważają nas za idiotów? Boję się, że to i to.
Rozmawiała Anna Chenevet