„Super Express”: - Tuż przed świętami Michał Dworczyk poinformował, że pierwsza transza szczepionek na koronawirusa dotrze do Polski 27 grudnia. W niedziele, za pośrednictwem transmisji na żywo Polacy mogli śledzić filmik ze szpitala MSWiA, w którym doszło do szczepienia pierwszej pielęgniarki. Rząd oraz wielu medyków zapewnia nas o bezpieczeństwie szczepionek. Jak to wygląda z pana perspektywy?
Marcin Jachimiak: - Medycy to grupa, która ma zostać zaszczepiona w pierwszej kolejności. Jednak na temat szczepionki wiemy tyle, ile wiedzą media.
- To znaczy?
- Wiedzę o szczepionce nabyłem kilka dni temu. Nie uzyskałem jej w trakcie zapisu na listy(termin był do 18 grudnia).
- A kiedy?
- Pierwsze informacje dostaliśmy w postaci Karty Charakterystyki Produktu Leczniczego. Karta, o której mówię jest ulotką dla profesjonalistów, z której możemy dowiedzieć się więcej na temat produktu leczniczego. Nie znaliśmy oficjalnie składu, skutków niepożądanych i przeciwwskazań. Nie wiedzieliśmy o szczepionce na koronawirusa nic. Jeśli ktoś szukał informacji, korzystał z internetu lub zagranicznej prasy.
- Czy pana placówka zgłosiła się do Narodowego Programu Szczepień?
- Tak. Jednak na razie nie wiemy, kiedy będziemy szczepić. Nie wiemy, czym będziemy szczepić oraz nie wiemy, na jakich zasadach będziemy szczepili Polaków.
- Reasumując. Weszliśmy w pierwszą fazę szczepień a część podmiotów medycznych nadal nie wie, jak będzie wyglądał proces szczepień?
- Owszem…
- Póki co Polacy pozostają sceptyczni wobec szczepionki na koronawirusa. Tłumaczą swoje obiekcje tym, że samo szczepienie nie chroni ich przed ponownym zachorowaniem na covid-19. Ustalmy raz na zawsze. Jaki długo pozostaniemy odporni, jeśli zdecydujemy się zaszczepić?
- Wedle dostępnych badań naukowych przeciwciała utrzymują się przeciętnie przez okres zaledwie 3-4 miesięcy i zdarzały się ponowne zachorowania. Musimy pamiętać, że szczepionka nigdy nie uodparnia na zakażenie. Ona uczy nasz organizm jak skuteczniej walczyć z drobnoustrojem. Dzięki czemu przechodzimy ewentualne zachorowanie znacznie łagodniej, a także w przypadku większości przypadków nie rozwijamy stadium zakaźnego, czyli nie jesteśmy w stanie zarażać dalej.
- Tajwan postanowił nie kupować szczepionki na koronawirusa. Tamtejsi medycy twierdzą, że szczepionka Pfizera jest innowacją i jej działanie zbyt mocno ingeruje w DNA. Według Tajwańczyków skutki uboczne szczepionki mogą nieść ze sobą obciążenia genetyczne. Jak to w końcu jest?
- Szczepionki mRNA są ,,nowym typem", który w ramach rozwoju technologii i nauki może przynieść nam ogromne korzyści, być może nawet pozwoli stworzyć szczepionkę uniwersalną na grypę czy leczyć choroby genetyczne. Nie testowano jej nigdy w tak ogromnej skali i nie wiemy, jakie będzie miała skutki. Skala jest właśnie zasadniczym podniesieniem, bo badania były wykonywane na grupie kilku-kilkunastu tysięcy osób w krótkim czasie. Załóżmy czarny scenariusz, że 1 na 250 000 szczepionka daje najgorsze powikłanie, czyli zgon. Wyszczepiając wszystkich mielibyśmy około 150 przypadków w Polsce, a Europy 3000. Przypomnijmy ile ofiar zgładził COVID w Polce i Europie? 25 000 w kraju, w Europie 400 000! Czy muszę zatem pytać czy warto podjąć ryzyko? 400 000 vs 3000? No właśnie. Ja niestety widzę inny problem.
- Jaki?
- Na zajęciach z epidemiologii uczono mnie, że sczepienie ma sens, jeśli wyszczepimy jakieś 85-90 proc. populacji. Chodzi o to, aby wywołać u ludzi kontrolowane zachorowanie, wtedy i tylko wtedy nabieramy odporności stadnej.
- Czy wśród medyków chętnych do szczepień jest 85-90 proc.?
- Nawet wśród medyków chętnych jest mniej niż 20 proc.
- Z czego to wynika? Zachęcają Polaków do szczepień a sami ich unikają…
- Tak jak wcześniej wspomniałem. Nie wiemy czym, gdzie i kiedy właściwie będziemy szczepieni. My też chorujemy, są wśród nas osoby starsze, w ciąży, planujące ciąże, czy takie z chorobami przewlekłymi. Mam ogromne wątpliwości również co do Narodowego Planu Szczepień.
- Dlaczego?
- Powinniśmy nie tylko zaszczepić 85-90 proc. społeczeństwa, ale także zrobić to jak najszybciej.
- Jak najszybciej, czyli?
- Najlepiej w ciągu kilku dni lub maksymalnie w 3 miesiące.
- To chyba niemożliwe…
- Plan rządu, nawet matematycznie wykonalny jest w kilka lat. W formie zaproponowanej przez rząd taki plan wymagający ogromnej logistyki nie przyniesie odczekiwanych skutków.
- Skoro twierdzi pan, że rządowy pomysł nie przyniesie skutków, co zrobić, aby Polska sprawnie przeszła przez proces szczepień?
- Znacznie lepiej byłoby poczekać na odpowiednią ilość dawek, z wyprzedzeniem kilkumiesięcznym zaplanować np. 3 dniowe zatrzymanie całego systemy opieki medycznej. Poza fragmentami, których się zatrzymać nie da. Przeszkolić całą kadrę medyczną i w ciagu 3 dni, pracując 24/7 wyszczepić wszystkich. Następnie operacje powtórzyć za miesiac. Byłoby logiczne, sensownie, możliwie najskuteczniej.
Rozmawiała Sandra Skibniewska