Emerycie ZAPROSZĄ CIĘ na szczepienia

i

Autor: SHUTTERSTOCK

Szczepimy za mało. Ekspert wskazuje, gdzie rząd popełnił błędy

2021-01-09 7:08

"System jest tak skonstruowany, że spowalnia szczepienia. Dostawy szczepionek realizowane są tylko raz w tygodniu, a ponieważ nie są przewożone w warunkach chłodniczych, są ważne tylko przez pięć dni. Gdyby dostarczano je w odpowiedniej temperaturze, moglibyśmy je przetrzymywać w specjalnych chłodniach. W ten sposób wypadają nam sobota i niedziela. Dlaczego mielibyśmy w weekend nie szczepić?' - mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. zwalczania pandemii COVID-19

„Super Express”: – Już prawie dwa tygodnie trwa akcja szczepień przeciwko koronawirusowi i nie wszyscy są zadowoleni z jej tempa. Rząd chwali się, że liczbę zaszczepionych mamy jedną z najwyższych w UE. Inni zwracają uwagę, że w przeliczeniu na liczbę mieszkańców szału nie ma. Pan widzi szklankę do połowy pełną czy pustą?

Dr Paweł Grzesiowski: – Patrzę na sprawę z punktu widzenia praktyka i widzę, co się dzieje w punkcie szczepień. W systemie jest jeszcze mnóstwo do poprawienia. Zresztą najlepszą miarą tego, jak wygląda sytuacja, jest to, że w magazynie zalegają szczepionki, a ludzie czekają na szczepienia. Coś tu ewidentnie nie gra.

– Co konkretnie jest nie tak?

– System jest tak skonstruowany, że spowalnia szczepienia. Dostawy szczepionek realizowane są tylko raz w tygodniu, a ponieważ nie są przewożone w warunkach chłodniczych, są ważne tylko przez pięć dni. Gdyby dostarczano je w odpowiedniej temperaturze, moglibyśmy je przetrzymywać w specjalnych chłodniach. W ten sposób wypadają nam sobota i niedziela. Dlaczego mielibyśmy w weekend nie szczepić?

– A moglibyśmy to robić?

– Oczywiście, przecież przez te dwa dni można wyszczepić dodatkowo bardzo dużo osób. W naszym punkcie szczepimy ok. 90 osób dziennie. W dwa dni robi się już 180 osób. Jeśli pomnożymy to przez liczbę punktów, przez te dwa dni robi się już sporo osób, które można by w tym czasie zaszczepić i przyspieszyć całą sprawę.

– To jest tylko problem z dystrybucją?

– Nie tylko. Chodzi też o to, że nie ma masowych punktów szczepień w największych miastach, które nie są przypisane do jakiegoś konkretnego szpitala. Mój zespół z przychodni jest przypisany do podwarszawskiego szpitala powiatowego i otrzymaliśmy informację, że nasza kolej przyjdzie za 10 dni, bo jest do tego punktu przypisanych tak wiele osób. A działa tam tylko jeden zespół szczepiący, który musi zająć się i ludźmi pracującymi w tym szpitalu, i poza nim. Jak więc akcja szczepień ma przebiegać szybko, skoro tworzą się takie wąskie gardła?

– Do poprawy mamy więc dostawy i przeciążone punkty szczepień?

– Musimy przede wszystkim zadbać o to, żeby dostawy z Agencji Rezerw Materiałowych odbywały się co najmniej dwa razy w tygodniu. Niezbędne jest też zwiększenie liczby punktów szczepień. Jeśli nie może być więcej szpitali niż te, które się zgłosiły, to po prostu w dużych miastach trzeba zorganizować dodatkowe masowe punkty szczepień, czy to w szpitalach tymczasowych, czy halach widowiskowych. Mamy mnóstwo obiektów, które można zaadaptować na potrzeby punktów szczepień i można by to zrobić w prosty sposób.

– Nie jest to jednak skomplikowana operacja logistyczna?

– W żadnym razie. W punktach szczepień nie potrzebujemy przecież skomplikowanej aparatury medycznej. Potrzebujemy jedynie gabinetów zabiegowych i zespołów szczepiących. Jeśli na swoją kolej osoby z grupy 0 muszą czekać po kilkanaście dni, to kiedy uda nam się zaszczepić odpowiednią liczbę Polaków? Ten problem trzeba szybko rozwiązać. Rozumiałbym bowiem, że zgłaszałbym zapotrzebowanie na szczepionki, a ich po prostu by brakowało w ARM. Na razie mamy rezerwę, której nie wykorzystujemy. Do tego wszystkiego dodałbym jeszcze jedną ważną sprawę.

– Jaką?

– Należy uelastycznić obowiązujące zasady, aby można było wykorzystać szczepionkę w sytuacji, kiedy nie ma osoby do zaszczepienia, bo akurat nie zgłosiła się w wyznaczonym terminie. Inaczej szczepionka będzie się marnować, a na to nie możemy sobie pozwolić, bo każda zmarnowana dawka to jeden zaszczepiony mniej.

– Wiele osób z zazdrością patrzy na Izrael, który szczepi znacznie więcej osób niż Polska. Co tam zadziałało?

– Przede wszystkim postawiono tam na masowe punkty szczepień. U nas jest to bardziej rozproszone. A większą wydajność mają punkty, w których działa kilka zespołów szczepiących. Co więcej, tam szczepi się od rana do wieczora. Dlatego trzeba to wszystko przemyśleć, wyciągnąć wnioski , by w momencie, kiedy miliony szczepionek trafią do Polski, można było szybko je wykorzystać i szybko zakończyć akcję szczepień przeciwko koronawirusowi.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Nasi Partnerzy polecają