Szanujemy tradycję, ale stawiamy na nowoczesność

2013-11-07 3:00

Rozmowa z Danutą Fedziuryną, prezes Banku Spółdzielczego w Łaszczowie

- Bank Spółdzielczy w Łaszczowie istnieje nieprzerwanie od niemal wieku. W jaki sposób kontynuuje swoje spółdzielcze tradycje?

- W tym roku obchodziliśmy jubileusz 85-lecia. Było skromnie, ale i tak zorganizowaliśmy np. konkurs plastyczny dla uczniów z atrakcyjnymi nagrodami - były tablety, rowery, konsole PSP.

Mamy nowoczesne produkty i usługi, ale tak jak dawniej jesteśmy blisko mieszkańców, przedsiębiorców, władz lokalnych, szanujemy naszych działaczy i założycieli - ludzi, którzy przeprowadzili Bank przez różne trudne okresy. Musimy się jednak zmieniać. Młodzi ludzie wyjeżdżają do miast za pracą, a my podążamy za Klientem. Otworzyliśmy oddziały w Tomaszowie i w Zamościu. Chcemy, by Klienci zawsze mieli w zasięgu wzroku szyld Banku Spółdzielczego.

- Państwa Bank jest zaskakująco nowoczesny - bankowość internetowa, konto na Facebooku…

- To konieczność, musimy działać dwutorowo, czyli tradycyjnie i w Internecie. Dzieci uczą się informatyki, a dostęp do Internetu staje się powszechny. Musimy tam udostępnić Klientom narzędzie do obsługi bankowej i pokazać ofertę. Z bankowości internetowej korzystają przedsiębiorcy oraz samorządy, a my obsługujemy trzy gminy i powiat. Coraz chętniej przechodzą na nią Klienci indywidualni i rolnicy. Młodzi Klienci głównie w Internecie szukają informacji o produktach i usługach. Gdyby nie było nas na Facebooku, toby do nas nie trafili. Niechętnie fatygują się do Banku, wolą załatwiać swoje sprawy wygodnie, z domu. Rozumiem to, sama korzystam z bankowości internetowej.

- Kim są Państwa Klienci?

- Konta mają u nas przedsiębiorcy, rolnicy, pracownicy szkół, instytucji samorządowych oraz trzech dużych zakładów - chłodni, mleczarni, fabryki oklein drzewnych. Dużą grupę stanowią emeryci i renciści. Naszymi Klientami są też studenci i osoby, które wyjechały stąd za pracą. Mają dostęp do bankowości internetowej, a bankomaty są w każdej gminie i w każdym mieście, także w Warszawie, więc bez problemu mają dostęp do pieniędzy.

- Bank Spółdzielczy ma misję bycia blisko swoich Klientów, ale z drugiej strony sytuacja na rynku jest trudna - bank musi oszczędzać, zarabiać. Jak to pogodzić?

- Sprawa jest trudna. Nadzorca oczekuje od nas wyników, właściciele dywidend, pracownicy godziwych wynagrodzeń. Jednak nasza pomoc jest potrzebna lokalnej społeczności i nie możemy pozostać obojętni. Tak samo satysfakcja i dobro Klienta są dla nas najważniejsze. Staramy się, by wszystkie zasady naszego działania były przejrzyste, żeby Klient nie miał wątpliwości co do opłat, jakie poniesie. Nie możemy zarabiać jego kosztem, musimy działać solidnie.

- W szkołach wciąż działają SKO. - Bank uczy w ten sposób dzieci oszczędności. Czy wychowujecie sobie też przyszłych Klientów?

- Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego wszystkie dzieci mówią mi "dzień dobry". A potem przypomniałam sobie, że ja przecież mam z nimi kontakt już od pierwszej klasy. Organizujemy konkursy, wręczam im nagrody.

SKO jest bardzo popularne w naszych szkołach. Pierwszoklasista już na uroczystości pasowania na ucznia otrzymuje swoją książeczkę oszczędnościową. W niektórych szkołach 100 procent uczniów oszczędza. My premiujemy zaangażowanie dzieci - szkoły i uczniowie dostają dyplomy i nagrody. Uczymy nie tylko oszczędzania, ale organizujemy konkursy, za pośrednictwem których dzieci dowiadują się o wszystkich usługach bankowych. Poznają też Bank Spółdzielczy. Czy wychowuję sobie Klientów? Tak, mam nadzieję, że zostaną z nami już jako dorośli.

- Banki Spółdzielcze bardzo angażują się w rozwój swojej społeczności. Ale lokalny sponsoring to coś zupełnie innego niż ten, który znamy z mediów.

- Gdyby nie sponsorzy, to ciężko byłoby twórcom i artystom ludowym. Stawiamy na kulturę lokalną - chóry, zespoły ludowe. Wspieramy sport, mamy w Łaszczowie wspaniały klub piłkarski Korona, organizujemy święto sportu, zawody strażackie. Inwestujemy w młode talenty i sportowców. Sponsorujemy festiwale osób uczących się w warsztatach terapii zajęciowej. To wzruszające, jak ci ludzie potrafią wiele z siebie dać mimo niekiedy sporej niepełnosprawności. Jesteśmy na dożynkach, na Dniach Brokuła i Kalafiora w Łaszczowie czy Święcie Kwitnącej Fasoli w Tyszowcach - nasz region słynie z tych warzyw. Sponsorujemy te imprezy, ale także wystawiamy się na nich. Mamy swój namiot, prezentujemy ofertę. Cieszę się, że tworzenie pozytywnej strony życia w regionie dzieje się przy udziale naszego Banku.

- W zarządzie Banku w Łaszczowie są same kobiety, a w radzie nadzorczej prawie sami mężczyźni, dlaczego się tak u Was poukładało?

- W naszym Banku zawsze dominowały kobiety. Mężczyznom chyba brakowało wytrwałości, by dojść do wyższych stanowisk. Widocznie kobiety są bardziej zaangażowane, pracowite, lepiej sprawdzają się w pracy zespołowej. A że w radzie nadzorczej są prawie sami mężczyźni… Może nie powinnam tego mówić, ale kobiety w naszym regionie są same sobie winne. Nie przychodzą na zebrania grup członkowskich, nie angażują się, więc są rzadko wybierane do rady nadzorczej. Ale dobrze nam się współpracuje z tą męską radą - ufają nam.

- W Banku Spółdzielczym w Łaszczowie przeszła Pani drogę od szarego pracownika do prezesa. Jak to się robi, żeby stać się prezesem?

- Zaczęłam tu pracować w 1977 roku. Zajmowałam się rachunkiem oszczędnościowo - rozliczeniowym, to była wtedy nowość. Teraz każdy ma konto. Potem przez szereg lat byłam główną księgową, a od 1995 roku jestem prezesem. Pracując, skończyłam studia prawnicze - to mi uświadomiło, że musimy przestrzegać prawa, jeśli chcemy utrzymać zaufanie Klientów. Ta praca zawsze była moją pasją. Może cierpiała na tym trochę rodzina, ale udało mi się wychować dwie wspaniałe córki - jedna studiuje na Politechnice Lubelskiej, druga uczy się jeszcze w liceum, dojeżdża do Tomaszowa, ale też niedługo wyfrunie z domu. Chyba mogę, choć nieśmiało, powiedzieć o sobie: kobieta sukcesu.

85 lat Banku Spółdzielczego w Łaszczowie

W roku 1928 instytucje bankowe były rzadkością. Wówczas lokalna grupa inicjatywna utworzyła w Łaszczowie Spółdzielnię Oszczędnościowo-Pożyczkową, wzorując się na działaniach pionierów polskiej spółdzielczości bankowej - ks. Piotra Wawrzyniaka, ks. Stanisława Staszica czy dra Franciszka Stefczyka. Swoim zasięgiem Kasa obejmowała gminy: Łaszczów, Telatyn i Rachanie oraz Ulhówek. W okresie II wojny światowej działalność kasy była zawieszona, została reaktywowana w 1948 r. Na przestrzeni lat obecny Bank Spółdzielczy w Łaszczowie wielokrotnie zmieniał nazwę. Dzisiaj ma centralę w Łaszczowie, dwa oddziały w Telatynie i Zamościu, filię w Tyszowcach oraz dwa punkty kasowe w Tomaszowie Lubelskim.

Łaszczów to niewielka, urokliwa miejscowość w woj. lubelskim, na styku Roztocza i Wyżyny Lubelskiej.