Szabłowski: Krytyka Nieznalskiej była sterowana, genitalia nie były użyte w kontekście religijnym

2010-03-13 3:00

Sprawę Doroty Nieznalskiej, oskarżonej o obrazę uczuć religijnych i uniewinnionej przez sąd, komentuje krytyk sztuki Stach Szabłowski. Stach Szabłowski jest krytykiem sztuki, historykiem, publicystą, kuratorem Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie.

„Super Express”: - Dorota Nieznalska została ostatecznie uniewinniona...

- Stach Szabłowski: - Proces wytoczyły osoby, które nie widziały wystawy. Stały się ofiarą dwóch manipulacji. Rozpoczął TVN, który w wyemitowanym materiale pokazał wyrwany z kontekstu fragment pracy. Na dodatek wypikslowali główny przedmiot kontrowersji – zdjęcie genitaliów na krzyżu. Nikt z rzekomo obrażonych nie widział przyczyny tej obrazy. Ludziom wymówiono, że zostali obrażeni.

Patrz też: Gdańsk: Powiesiła genitalia na krzyżu, ale uczuć religijnych nie obraziła (GŁOSUJ!)

Rozmawiając teraz o tej pracy też jej nie widzimy. Bo nie jest to sytuacja, w której rozmiar ma znaczenie.

- Fragmentaryzacja odzierała pracę z jej rzeczywistego znaczenia – genitalia nie były użyte w kontekście religijnym, nie chodziło tu o wiarę. Zamierzano wygenerować sensacyjkę, a stała się ona ostatecznie casusem.

Druga manipulacja?

- Tzw. „głos społeczny” – materializujacy się w postaci tłumu starszych osób przychodzących pod sąd, aby wyzywać artystkę – był sterowany politycznie.

W dmokracji politycy są reprezentantami wyborców.

- Ze strony prawicy to było dezinformowanie własnej bazy wyborczej – gra ideologiczna, krucjata – straszenie bluźnierczym spiskiem zawiązanym w galerii sztuki. Politycy prawicowi nie tyle reprezentowali interes wyborców, co sztucznie go kreowali – wyznaczyli pole, na którym chcieliby podjąć walkę. Było to jednak pole zastępcze. Powinni byli się zastanowić, gdzie leżą prawdziwe interesy ludzi, których podjudzali do protestów: może raczej w naprawie systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej, niż w zastraszaniu artystek? Cenzura, ograniczenie swobody wypowiedzi artystów nie leży w niczyim interesie, niezależnie od poglądów.

Odmawia pan części społeczeństwa potrzeb duchowych?

- Przeciwnie, dlatego środowisko, które włożyło tyle energii w krytykę Nieznalskiej mogło tę energię spożytkować – na przykład - zakładając galerię pokazującą sztukę, która spodoba się publiczności Radia Maryja. Galeria Wyspa takim miejscem nie była – mówimy tu o niszowej, elitarnej galerii pokazującej eksperymenty, adresowane do wyrobionej publiczności, wciągniętej we współczesną sztukę.

Czytaj dalej >>>


Czy osoby nie znające się na sztuce mają prawo do dyskusji o niej?

- Dyskutowanie jakichkolwiek zagadnień przez ignorantów – jakbyśmy egalitarnie nie podchodzili do zasięgu debaty – nie ma sensu. O sztuce można rozmawiać z każdym, można wyjaśniać, ale wytaczanie procesu i kampania nienawiści nie pomaga w zrozumieniu czegokolwiek; to żadna dyskusja.

Dorota Nieznalska doskonale się orientuje w dyskursie sztuki współczesnej, ale czy zna się się na religii, żeby wyrokować czy nie poszła o krok za daleko?

- Granicę swobody artystycznej wyznacza prawo. Nieznalska została uniewinniona przez niezawisły sąd. Dla części z nas religia jest kwestią duchową, dla innych to zjawisko kulturowe. Dla kogoś, dla kogo papież jest namiestnkiem Chrystusa, krytykowanie jego osoby jest trudne do przełknięcia. Ale z punktu widzenia innych członków spoleczeństwa papież jest przede wszystkim politykiem.

Nieznalską interesuje symbol tylko jednej religii...

- Jest Polką, wychowała się w katolickim kraju, żyje w nim i to naturalne, że ma refleksje właśnie na temat kultury katolickiej.

Czyli znowu: zaścianek zamiast uniwersum.

- Model szwajcarskiej artystki na stypendium w Berlinie robiącej sztukę o niedoli Arabów w Izrealu, nie przekonuje mnie. To jest drapanie się tam, gdzie nie swędzi. Nieznalska mówi o świecie, którego jest częścią, i w którym uczestniczy.