Syn byłego prezydenta od lat mieszka w Toruniu - w samotności, z dala od rodziny. Sławomir, zmagający się z chorobą alkoholową może jednak liczyć na swych sąsiadów. Gdy nie miał prądu, bo nie zapłacił rachunku, podciągnęli kabel do jego mieszkania, by nie był odcięty od świata. A teraz on chciał się odwdzięczyć...
- Chciałem pomóc kobiecie na wózku. Chwyciłem wózek i nie wiem jak to się stało - mówi nam Wałęsa. Chęć pomocy skończyła się bowiem urazem i przymusową kwarantanną. - Naprawdę, nie wiem jak to możliwe, bo byłem trzeźwy, bo przestałem pić. Doszło do otwartego złamania z przemieszczeniem. Miałem zabieg w szpitalu. Teraz jestem w domu - relacjonuje. Jak sam mówi, nie jest w stanie wyjść z domu. Również dlatego, że winda w jego bloku jest remontowana od dwóch tygodni... Syn legendy "Solidarności" jest więc uziemiony, co paradoksalnie może mu tylko wyjść na zdrowie.
Eksperci i lekarze zalecają, by w dobie szalejącego koronawirusa nie opuszczać swych mieszkań i unikać skupisk ludzi. Wałęsa nie ma wyjścia, teraz musi postępować zgodnie z ich zaleceniami.
ZOBACZ: Co robić w domu w czasie kwarantanny? 5 najlepszych pomysłów