- Wychowywał nas listownie (...) Gdy przyjechał z lasu ostatni raz, był innym człowiekiem. Przegranym. Nie mógł tego rozkazu wykonać. Wiedział, co z oficerami robiono – wspominał w sądzie Andrzej Pilecki. – Trzeba mówić prawdę, wszystką prawdę, prawdziwą prawdę – odpowiedział po pouczeniu przez sąd o obowiązku mówienia prawdy.
Andrzej Pilecki: "Był to wyrok wykonany poprzez strzał w tył głowy"
W sądzie Andrzej Pilecki był pytany o to, co pamięta na temat okoliczności zatrzymania i osadzenia Pileckiego w areszcie oraz wykonania na nim kary śmierci. – Ze względu na swój wiek młody, byłem chroniony... izolowany od wielu wiadomości. Nie uczestniczyłem w służbowych spotkaniach w sprawie ojca... w związku z tym, okoliczności procesu znam z przekazu rodziny. Natomiast jeśli chodzi o samo wykonanie wyroku, to dowiedziałem się dopiero później. No i to po prostu przeżywałem, ale… jak to wyglądało, to muszę się oprzeć na tym, co mi powiedziano. Był to wyrok wykonany poprzez strzał w tył głowy na terenie więzienia na Rakowieckiej. A tam dużo później byłem jako dorosły człowiek częstym gościem. Chciałem dostać wyrok śmierci na piśmie, mieć go na ręku. Tego nie dostałem. Dopiero załatwił mi to człowiek w najwyższym urzędzie rady miejskiej – opowiadał.
Sąd zapytał, czy wie, jak tata był traktowany w czasie śledztwa. – Dowiadywałem się, że tam były sińce. Ojca widziałem po raz ostatni miesiąc przed aresztowaniem. W areszcie był pobity – zeznawał Andrzej Pilecki.
Dramat ostatnich chwil rotmistrza Witolda Pileckiego. Syn bohatera wspomina: "Był innym człowiekiem. Przegranym"
Andrzej Pilecki opowiedział też o ostatnich chwilach rotmistrza na wolności. – Ojciec wracał z cięższego zadania, z lasu. Był tam w puszczy czerwonej, czy jak ona się nazywała (prawdopodobnie chodzi o Czerwony Bór między Łomżą a Zambrowem - red.) i wracając stamtąd, do Ostrowi Mazowieckiej pojechał nas odwiedzić. Zupełnie był innym człowiekiem niż w poprzednim spotkaniu, gdy nas nawiedził na chwilę (…) Gdy przyjechał z lasu ostatni raz był innym człowiekiem. Przegranym. Nie mógł tego rozkazu wykonać. Wiedział, co z oficerami robiono. Nie mógł z tego lasu wyjść. Widać to było po nim (…) Umówiliśmy się na spotkanie 8 maja 1947 roku. Gdy ten czas przyszedł, nie było go – mówił Andrzej Pilecki. - Nie widziałem ojca po aresztowaniu… - dodał.
Poniżej galeria ze zdjęciami z procesu