W sumie Kluzik-Rostkowska jest w pewnym sensie postacią tragiczną. Przecież zdaje sobie sprawę, co zrobiła, zdaje sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji i będzie z tym musiała żyć. Była prawą ręką kapryśnego Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy odsunął ją od siebie, zareagowała nie jak polityk, a jak baba. Pogniewała się, uciekła. Chciała PiS robić konkurencję. Nawet nieźle szło. Przekonała do siebie i do ugrupowania wielu znanych polityków. Sondaże dawały PJN 8 procent poparcia, czyli znalazłaby się ze swoimi ludźmi w Sejmie. Krytykowała PO i PiS. Ale niewiele robiła. Sondaże zleciały na łeb. Przeraziła się, że nie zostanie w Sejmie. Zrezygnowała z PJN i oszukała swoich towarzyszy. Do końca nie mówiła im, że zamierza ich zostawić na lodzie. Jej koleżanka Elżbieta Jakubiak jeszcze w sobotnim "Super Expressie" dawała słowo honoru, że Kluzik-Rostkowska nie pójdzie do PO... Jak czują się zdradzeni przez Joannę w czerwonym żakiecie przyjaciele? Swoją drogą może wyśmiewany Kaczyński odsuwając ją wiedział, co robi?
Tytułowy bohater "Lorda Jima" jako kapitan statku zostawił 800 śpiących pielgrzymów na pewną - jak myślał - śmierć, sam tchórzliwie uciekł z tego statku. Pielgrzymi cudem przeżyli, a Lord Jim do końca życia żył w hańbie. Zabili go inni ludzie - ci, których zdradził drugi raz...