Ikonowicz: Święto Pracy jest potrzebne
O sens obchodzenia Święta Pracy we współczesnym świecie zapytaliśmy działacza społecznego Piotra Ikonowicza.
– Przedsiębiorców jest w porywach milion, a ludzi pracy najemnej, czyli pracowników, jest 16 milionów, w tym 5 milionów robotników przemysłowych. Oni nie mają prawa do święta? Święto pracy jest potrzebne, tak jak potrzebna jest praca – odpowiada Ikonowicz.
– To nie jest tak, że mamy co świętować. Mamy dramatycznie trudne warunki pracy, nagminne niewypłacanie wynagrodzeń, które nie jest w żaden sposób karane, powszechny mobbing, głodowe płace, potwornie wysokie czynsze, potwornie drogie mieszkania, drożejące utrzymanie. Płace nie nadążają. Jest w jakiej sprawie protestować i to jest dobry dzień – dodaje.
Nie przegap:
- Piotr Ikonowicz szaleje przy nas w kuchni. Magda Gessler tych słów może nie zdzierżyć
Pracownicy mają gorzej? Gwiazdowski: To nieprawda
Święto Pracy to czas rozmów o sytuacji pracowników. Piotr Ikonowicz przekonuje, że są oni dziś w gorszej sytuacji niż w latach dziewięćdziesiątych.
– Sytuacja pracowników się pogorszyła. Byłem posłem w latach 1993-2001 i proponowałem kolegom z SLD podwyższenie płacy minimalnej. Mówili, że to nie ma sensu, bo płacę minimalną zarabia 1 proc. zatrudnionych. Dzisiaj płacę minimalną zarabia kilkanaście procent pracowników. Pod względem siły nabywczej z całą pewnością płaca minimalna nie jest wyższa – podkreśla.
Wskazuje również, że świat kręci się dziś wokół przedsiębiorców i ich problemów, a pracownicy są pomijani.
– Cały nasz świat jest pełen troski o przedsiębiorców. Jak rząd coś wymyśla, to się naradza z przedsiębiorcami. Nigdy z pracownikami, nigdy ze związkami zawodowymi, tylko z przedsiębiorcami – zaznacza.
Innego zdania jest prof. Robert Gwiazdowski, który przypomina, że np. płaca minimalna była w ostatnich latach wielokrotnie podwyższana.
Nie przegap: Lockdown dobije gospodarkę? Prof. Gwiazdowski: To nie może się udać
– Nieprawdą jest, że pracownikom jest gorzej – pracownikom jest lepiej. Wszystkim jest zdecydowanie lepiej, więc również pracownikom. Pan Piotr zatrzymał się gdzieś w swoich analizach i poglądach, nie wiem gdzie – wskazuje w rozmowie z "SE".
Ekonomista nie zgadza się również z tezą, że rząd dba bardziej o zdanie przedsiębiorców.
– Nie spotkałem się z sytuacją, żeby rząd cokolwiek negocjował z pracodawcami. Jeżeli już, to częściej negocjuje z „Solidarnością”. Zakaz handlu w niedzielę jest tego wręcz klasycznym przykładem. Rząd wprowadził go bez żadnych konsultacji z pracodawcami, wbrew stanowisku pracodawców. Mało tego! Wbrew stanowisku większości pracowników, bo tak się umówił ze związkowcami – podkreśla.