Ma do takiego poglądu prawo i ma prawo je wyrażać, nawet jeśli to pogląd niesprawiedliwy i bzdurny. Miejscem rozprawiania się z takimi opiniami są łamy prasy, a nie ulubione miejsce naszych urzędników i polityków, czyli sądy. Czuchnowski napisał o "mafijnym państwie", gdy prezydent Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego. Sąd uznał, że opinie dziennikarza interpretują rzeczywiste fakty polityczne, nawet jeśli są przesadzone, a każda władza musi liczyć się z ostrą krytyką.
Szczególnie to ostatnie to święta prawda. Nie do sądu należy rozstrzyganie, czy interpretacja faktów jest prawdziwa, czy nie, mądra czy głupia, pisana ze szczerego serca czy wrednego cynizmu.
Mam tylko nadzieję - szczerze mówiąc zresztą nie nadzieję, a wątpliwość - czy ten sam sędzia wydałby taki werdykt, gdyby państwem mafijnym ktoś nazwał Polskę za rządów PO. Szczególnie wtedy, kiedy to tuż przed wyborami prezydenckimi jeden z sędziów wydał szokująco wysoki wyrok na Mariusza Kamińskiego. W dodatku, jak zdaje się później okazało, sędzia ten był nader zaangażowany politycznie. I mam wątpliwość, czy Wojciech Czuchnowski pójdzie teraz do Adama Michnika, swojego szefa, i przekona go, że ganianie po sądach rozmaitych profesorów i dziennikarzy tylko dlatego, że wyrazili niepochlebną opinię o nim, nie było dobrym pomysłem.
Swoją drogą, skoro reprezentant pisma wyrażającego pogląd, że nasz kraj rządzony jest przez coś w rodzaju agresywnej krzyżówki Narodowej Partii Faszystowskiej i camorry, nie został za ten pogląd skazany, to przeczy to jego opinii bardziej, niż zrobiłby to wyrok skazujący.
Zobacz także: Dr Maciej Milczanowski: Nie cofną się przed niczym