8 i 9 października we wrocławskiej Hali Stulecia odbył się XIV Ogólnopolski Kongres Kobiet. Wydarzenie zorganizowano pod hasłem "Moc jest w nas. Kobiety na rzecz pokoju, równości, klimatu i demokracji".
Jedną z panelistek podczas kongresu była aktywistka Maja Staśko. Działaczka zaprezentowała się w nietypowym i odważnym zestawieniu. 32-latka założyła na siebie długą kolorową bluzę i czarne spodnie. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że Staśko zdecydowała się rozpiąć bluzę, odsłaniając część klatki piersiowej i brzuch.
Po tym, jak aktywistka pochwaliła się strojem w mediach społecznościowych, część internautów wytknęła Staśko, że jest on na taką okazję nieodpowiedni. Obok konstruktywnej krytyki, pojawiło się także sporo hejtu.
Na Staśko wylała się lawina hejtu. Aktywistka zgłosiła sprawę na policję
Kilka dni później Staśko poinformowała, że ma “dość ignorowania cybeprzemocowców i robienia z nich gwiazd internetu” i zgłosiła hejt na policję oraz dopisała do swojej sprawy, która jest już obecnie w prokuraturze. “Tysiące osób mnie obraża, wyzywa i obśmiewa - bo zamieściłam swoje zdjęcie. XXI wiek, a zdjęcie kobiety z odsłoniętym ciałem powoduje masową nagonkę. I pękłam. Przelało się” - napisała na Instagramie.
“W lipcu mój prawnik Adam Kuczyński złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie hejtu i kilkunastu hejterów. Wśród przestępstw pojawiły się art. 190 Kk (groźby karalne), 190a (uporczywe nękanie), 216 (zniewaga), 255 (nawoływanie do przestępstwa), 151 (namowa do odebrania sobie życia)” - kontynuowała.
Post Mai Staśko skomentowała m.in. Barbara Kurdej-Szatan, która pogratulowała działania. Kilka serduszek pozostawiła również pod postem Joanna Opozda. Internauci są jednak - jak zwykle pod postami Mai - mocno podzieleni.
Polecany artykuł: